Koncert skrzypcowy „Pamięci anioła” Albana Berga rzadko pojawia się w naszej Filharmonii. W powojennej jej historii w ubiegły piątek został wykonany po raz piąty (nie liczę sobotnich powtórzeń koncertu). Po Wandzei Wiłkomirskiej, Krzysztofie Jakowiczu i Piotrze Pławnerze utwór Berga zaprezentowała Leticia Moreno. Hiszpańska skrzypaczka dobrze znana i podziwiana w Polsce ten koncert przygotowała specjalnie na krakowski występ na zaproszenie Alexandra Humali. Jak przyznał w trakcie sobotniego Dyskusyjnego Klubu Muzycznego prowadzonego przez Agnieszkę Malatyńską-Stankiewicz, od lat marzył o poprowadzeniu Koncertu skrzypcowego Berga i piątkowy wieczór był spełnieniem tego marzenia. Artyści stworzyli interesującą interpretację skomplikowanego utworu, oddając dobrze jego temperaturę emocjonalną. Wprawdzie w pierwszej części utworu skrzypce wydały mi się zbyt wtopione w orkiestrę, ale w trakcie wspomnianego Klubu Dyskusyjnego Leticia Moreno wyjaśniła, że był to efekt zamierzony, bo według niej w utworze Berga instrument solowy nie pełni tak popisowej roli jak w romantycznych koncertach skrzypcowych, bez prezerwy dialoguje z poszczególnymi instrumentami zespołu i właściwie jest jednym z nich. Poruszająca była druga część Koncertu łącząca dramatyzm z eteryczną delikatnością. W stworzeniu niemal onirycznego klimatu nie przeszkodził skrzypaczce nawet przykry incydent zsunięcia się struny z podstawka. Doskonałe współdziałanie z koncertmistrzami sprawiło, że „niebiański” finał artystka zagrała już na własnym instrumencie.
Koncert skrzypcowy Berga w piątek obudowany został dwiema symfoniami. Wieczór rozpoczął się Symfonią h-moll „Niedokończoną” Schuberta, którą Alexander Humala potraktował bardzo „beethovenowsko” podkreślając jej dramatyzm kosztem romantycznej liryki. W drugiej części wieczoru zabrzmiała III Symfonia „Liturgicza” Artura Honeggera wykonana z dobrze zaplanowaną dramaturgią i z dużą ekspresją.
Dodaj komentarz