Trzy krążki wypełnione muzyką na skrzypce z fortepianem, wydane przez Ars Sonora Studio najpewniej sumptem wykonawców. Nagrania pochodzą z różnych lat, od 1993 do 2007 roku, a więc z czasów świetności obu grających artystów. Choć trzeba powiedzieć że i dziś mogą zachwycić swoją sztuką. W ubiegłym roku obchodzili trzydziestolecie wspólnej pracy. Koncert dany z tej okazji ukazał że są w pełnej formie. Pisałam niegdyś o tym.
Roman Reiner i Sławomir Cierpik. Dwch znanych krakowskich kameralistów związanych z Akademią Muzyczną im. K. Pendereckiego w Krakowie. Obaj są wychowankami tej uczelni i jej pracownikami naukowymi. Obaj przyzwyczaili nas do tego, że w swej sztuce są bezbłędni. A przecież te trzy krążki wprawiły mnie w zdumienie. A to niełatwe, bo nie zwykłam zachwycać się nagraniami. W swoim długim zawodowym życiu przez lata byłam realizatorem dźwięku, wiele godzin i dni spędziłam na montażu nagrań, usuwaniu błędów, tworzeniu całości z fragmentów. Znając tę „reżyserską kuchnię” nie oceniam artystów po nagraniach lecz po występach „na żywo”. Ale te trzy krążki są inne. Słucham z uwagą i nie czuję technicznych ingerencji. Architektonika sonat Faurego, Francka, Mozarta, Prokofiewa i Schumanna zbudowana przez wykonawców jest tak logiczna, emocja i ekspresja miniatur Albeniza, Bacha, Bartoka, Blocha, Brahmsa, Debussy’ego, Fibicha, Kreislera, Moszkowskiego i in. tak spontaniczna, że nie sądzę, by te ingerencje były potrzebne. Mam poczucie, że to nagrania „live” pozwalające w pełni cieszyć się słuchaną muzyką. Ale to nie jedyne walory tych płyt. Uwagę słuchającego zwraca mądrość interpretacji, bogactwo barw instrumentalnych dobieranych w zależności od stylu i gatunku wykonywanych utworów. No i wspaniałe współdziałanie obu artystów w kreowaniu muzyki. Takich nagrań nie powstydziliby się najwięksi skrzypkowie i pianiści. Dlaczego wielka kariera nie stała się udziałem naszych krakowskich wykonawców? Te płyty świadczą, że w pełni na nią zasłużyli. Cóż, los nie zawsze jest łaskawy, a w przypadku Romana Reinera i Sławomira Cierpika myślę, że po prostu zabrakło siły przebicia. Obu wystarczał sam kontakt z muzyką. Dobrze, że zebrali swoje nagrania i wydali te płyty. To dowód i pamiątka wspaniałego kunsztu i wielkiej wrażliwości artystycznej. Tyle lat znam obu artystów, zawsze ich ceniłam, ale przyznać się muszę po wysłuchaniu tych płyt – nie doceniałam.
Dodaj komentarz