Anna Woźniakowska
  • Strona główna
  • O autorce
  • Archiwum
  • Kontakt

Archiwum

Monthly Archive

  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • sierpień 2021

ANNA O MUZYCE

muzyczny blog
Anny Woźniakowskiej

Pamięć ludzka jest zawodna, doświadczenie muzyczne – jednostkowe i ulotne. Jak je zatrzymać? Nie da się zwerbalizować wywołanych muzyką wzruszeń, ale kilka zdań zanotowanych po koncercie pozwala przynajmniej zdokumentować ich zaistnienie. Czasem te notatki wywołują oddźwięk, odezwie się ktoś, kto podobnie zareagował na słuchaną muzykę. Rodzi się wtedy poczucie wspólnoty. Czasem rozlegnie się głos przeciwny i wtedy trzeba przeanalizować swoje wrażenia.  
Nie bez znaczenia jest także prosty zapis kronikarski – co, gdzie, kiedy... Może kiedyś przyda się do uzupełnienia kreślonego przez kogoś obrazu naszego życia muzycznego?

NAJNOWSZE RECENZJE

  • INTERESUJĄCY PROLOG

    Gdy wczoraj holenderska skrzypaczka Rosanne Philippens grała z filharmoniczną orkiestra pod dyrekcją Alexandra Humali II Koncert skrzypcowy Béli Bartóka na myśl przychodziło mi jedno tylko słowo: „radość”. Bo ona właśnie emanowała i z gry i z samej postawy artystki wręcz tańczącej w rytm muzyki, urzekającej i wspaniałą techniką pozwalająca jej z łatwością interpretować jeden z trudniejszych koncertów w literaturze skrzypcowej, i olbrzymim temperamentem, i cudowną śpiewnością wydobytą ze stradivariusa jakim dysponuje. Trzydziestosześcioletnia skrzypaczka była wczoraj po prostu porywająca i nie sposób było nie poddać się prezentowanej przez nią muzyce. Potężny Koncert węgierskiego mistrza uzyskał wczoraj wspaniałą powstać, także dzięki wrażliwemu towarzyszeniu dyrygenta i orkiestry. Równie wspaniay i radosny był bis: utwór George’a Enescu o wyraźnie ludowej proweniencji. Wczorajszy koncert był prologiem tegorocznego festiwalu „Szymanowski – Polska – świat”. Na początek Alexander Humala poprowadził „Kniazia Patiomkina” czyli muzykę napisaną przez Szymanowskiego w 1925 roku do V aktu dramatu Tadeusza Micińskiego poświęconego historii słynnego buntu na rosyjskim pancerniku w 1905 roku. Dramaty Micińskiego to jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny świat wyobraźni. Autor „nie uznaje barier pomiędzy metafizyką a aktualnością, między pulsująca rzeczywistością a abstrakcją praw ostatecznych”. Taki też jest V akt jego dramatu, którego treścią są wizje konającego lejtnanta Szmidta, jednego z prowodyrów buntu i taka niedookreślona, oniryczna, z dominującą nutą ostatecznego smutku jest muzyka Szymanowskiego. Dyrygent pięknie namalował dźwiękami posępny nastrój mało znanego utworu. Po przerwie zabrzmiała IX Symfonia e-moll „Z Nowego Świata” Antonina Dvořáka, kompozycja z rzędu tych, które zawsze wywołują entuzjazm słuchaczy. Tak też było i tym razem, co zakończyło się owacją na stojąco. Powiedziałabym – ze wszech miar słusznie, gdyby dęte blaszane grały szlachetniejszym dźwiękiem (że można, udowodniła to niedawno Filharmonia Częstochowska), a cała grupa dęta była precyzyjniejsza. Ale solo rożka angielskiego (Anna Michałek-Nowak) było ładne.

  • INAUGURACJA WIOSNY

    Nieczęsto gościmy w Krakowie orkiestry z innych miast Polski. Z ciekawością więc szłam wczoraj na koncert inaugurujący 10. Krakowską Wiosnę Wiolonczelową zorganizowaną przez Katedrę Wiolonczeli i Organów Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie. Na filharmonicznej estradzie zasiadła bowiem tym razem Orkiestra Filharmonii Częstochowskiej by pod batutą swego szefa Adama Klocka, także pracownika naukowego krakowskiej uczelni, zaprezentować Concerto grosso na trzy wiolonczele i orkiestrę Krzysztofa Pendereckiego i VIII Symfonię G-dur Antonina Dvořáka. Partię concertina w utworze Krzysztofa Pendereckiego grali również pracownicy krakowskiej Akademii: Zdzisław Łapiński, Dorota Imiełowska i Jan Kalinowski. Powstałe przed blisko ćwierć wiekiem Concerto grosso to utwór zbudowany na zasadzie kontrastu. Fragmenty liryczne ujmujące melancholijnym pięknem sąsiadują z odcinkami energetycznymi sięgającymi brutalności muzycznej, niosącymi niepokój. Wczoraj wszyscy wykonawcy dobrze oddali dramaturgię utworu, który nie pozostawia słuchacza obojętnym. Także VIII Symfonia Dvořáka w interpretacji Adama Klocka i częstochowskich filharmoników była interesująca, pełna muzycznych niuansów. Częstochowska orkiestra zaprezentowała się jako zespół wrażliwy, spójny, precyzyjny, ze szlachetnie brzmiącą grupą instrumentów dętych blaszanych. Warto było przyjść wczoraj do filharmonicznej sali.

  • W PÓŹNOROMANTYCZNEJ KLAMRZE

    Urodzony w 1878 roku, a więc 145 lat temu, Franz Schreker należy do grupy kompozytorów prawie u nas nieznanych, choć jego dorobek twórczy jest imponujący, a i zasługi jako dyrygent i pedagog ma niemałe. Do jego uczniów należał m.in. Artur Rodziński. Wczoraj Intermezzo op. 8 na smyczki Schrekera otwarło kolejny koncert Sinfonietty Cracovii z cyklu „Gwiazdy z Sinfoniettą”. Jedną z gwiazd był dyrygent Andreas Ottensamer. 34-letni artysta, podobnie jak Franz Schreker, związany jest z Wiedniem i Berlinem. Od dwunastu lat jest klarnecistą Berlińskich Filharmoników, od trzech udanie rozwija karierę dyrygencką. Jest kapelmistrzem uważnym i wrażliwym, cyzelującym każdy szczegół, i spontanicznym zarazem. Ma charyzmę mobilizującą i muzyków orkiestry i publiczność. Wczoraj poprowadził program zróżnicowany stylistycznie, co tym bardziej uwydatniło jego artystyczne walory. Klamra koncertu była późnoromantyczna, bo w takiej estetyce mieściło się i utrzymane w mahlerowskim stylu wspomniane Intermezzo Schrekera, i Serenada E-dur na smyczki Antonina Dvořáka. Szczególnie ujęła mnie interpretacja Serenady, w której była i słowiańska rozlewność, i wiedeńska lekkość (walc dosłownie unosił się w powietrzu), i powaga romantycznego uczucia. W tej klamrze zamknięte zostały: I Koncert na róg KV 412 Mozarta, jeden z ostatnich utworów kompozytora ukończony podobnie jak Requiem przez Süssmayra, i II Symfonia Artura Honeggera. W Koncercie zabłysła druga gwiazda – niemiecki waltornista Paolo Mendes grający lekko pięknym, zróżnicowanym dynamicznie dźwiękiem. Trzecią „gwiazdą” wczorajszego wieczoru była dla mnie II Symfonia Honeggera na smyczki i trąbkę. To niewielkie rozmiarami acz znaczące dzieło rzadko gości na naszych estradach przyćmione pozostałymi symfoniami twórcy. A przecież ze wszech miar zasługuje na uwagę. Powstałe w czasie wojny, łączy klasyczny, niemal mozartowski umiar i przejrzystość formy z powściągliwą, ale głęboką zarazem emocją. W dzisiejszych czasach wyzierające z muzyki Honeggera smutek i niepewność mają szczególne znaczenie. A zaintonowany w finale przez trąbkę (grał na niej Ostap Popovych) chorał dawał nutę optymizmu i nadziei tak wszystkim potrzebnej. I wreszcie „gwiazdą” była wczoraj sama Sinfonietta Cracovia świetnie współpracująca z dyrygentem. To był piękny muzyczny wieczór z uroczym zakończeniem, bo sprowokowany rzęsistymi oklaskami Andreas Ottensamer zaprezentował się także jako wybitny klarnecista grając wraz z zespołem transkrypcję jednej z Pieśni bez słów Mendelssohna. Zarówno jako dyrygenta jak i jako klarnecistę koniecznie chce go widzieć i słyszeć na naszej estradzie.

Archiwum recenzji

  • 2023
    • marzec
    • luty
    • styczeń
  • 2022
    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
  • 2021
    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień

Copyright © 2023 | WordPress Theme by MH Themes