Przed ośmioma laty z inicjatywy znanego pianisty i kameralisty Bartłomieja Kominka, wychowanka i wykładowcy Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie (obecnie jest kierownikiem Katedry Kameralistyki krakowskiej uczelni) powstał Międzynarodowy Festiwal Duetów Fortepianowych „Duetissimo!”. Początkowo skromna impreza okazała się niezwykle interesująca i potrzebna. Dziś głównemu nurtowi festiwalowemu towarzyszą: konferencja naukowa, koncerty Estrady Młodych i Koncert Dziecięcy, a przede wszystkim Międzynarodowy Konkurs Duetów Fortepianowych. Wczoraj zakończyła się druga jego edycja. Nie mogłam towarzyszyć w tym roku ani wszystkim koncertom festiwalowym ani konkursowym przesłuchaniom. Ale myślę że dwa wieczory spędzone w sali Filharmonii, która jest partnerem organizatorów imprezy, dały dobry obraz całości imprezy.
Pierwszy wieczór to piątkowy koncert duetu: Leonora Armellini i Mattia Ometto. Pianistkę dobrze znamy w Polsce i w Krakowie od czasu jej udziału w Konkursie Chopinowskim w 2010 roku. Osiemnastoletnia wówczas pianistka zwróciła uwagę jurorów i publiczności swą wrażliwością i urodą dźwięku. Z czasem do tych atutów doszła dojrzałość artystyczna. Starszy od niej o dziesięć lat Mattia Ometto gościł w Krakowie chyba po raz pierwszy. I on włada pięknym, bogatym w barwy dźwiękiem i podobną do Leonory Armellini wrażliwością muzyczną. Pianiści pracujący z sobą od lat tworzą jeden wspaniały instrument, rozumieją się idealnie, co umożliwia im tworzenie doskonałych kreacji artystycznych. Program piątkowego koncertu zestawili tak, by udowodnić swą wszechstronność muzyczną. Rozpoczęli „Fantazją per organo meccanico” KV 594 Mozarta w transkrypcji Silvia Omizzola wydobywając z fortepianu prawdziwie organowe brzmienia. Potem słuchaliśmy „Deux morceaux en forme de mazurka” op. 5 Zarębskiego urzekające romantycznym wdziękiem i wyczuciem charakteru polskich tańców. W drugiej części wieczoru zabrzmiała „Symfonia dantejska” Liszta w jego opracowaniu na dwa fortepiany. Tu można było podziwiać i umiejętność zbudowania trudnej formy dzieła, i temperament artystów w malowaniu dźwiękiem potęgi i grozy Piekła, i smutku Czyśca, i wreszcie triumfu Magnificat. A po tym mistycznym przeżyciu usłyszeliśmy na bis lekkie, sambowo rozkołysane, zagrane jakby z przymrużeniem oka „Baiao” z „8 tańców egzotycznych Jeana Françaix. W całości była to cudowna lekcja kameralistyki na dwóch fortepianach.
W sobotę w tejże sali odbył się finał konkursu. Przed międzynarodowym jury pracującym pod kierunkiem Bartłomieja Kominka wystąpiły cztery (wyselekcjonowane z trzynastu) duety grające z towarzyszeniem orkiestry naszej Filharmonii pod dyrekcją Macieja Tomasiewicza koncerty na dwa fortepiany z orkiestrą. Rozpoczął wieczór krakowski duet Agnieszka Zahaczewska-Książek i Krzysztof Książek Koncertem Es-dur KV 365 Mozarta. To bardzo dobry duet, ale tym razem w jego grze dało się zauważyć zdenerwowanie objawiające się choćby pośpiechem i brakiem oddechu w finale. Inna rzecz że orkiestra nie była im w pełni pomocna, jakby zabrakło wzajemnego porozumienia pomiędzy solistami i dyrygentem. Być może to sprawiło, że krakowski duet otrzymał „tylko” III nagrodę. Jury wyróżniło go też za najlepsze wykonanie utworu kompozytora polskiego.
Koncert Es-dur Mozarta zabrzmiał w sobotę raz jeszcze w wykonaniu japońskiej pary Nana Shinata i Masahiro Sato i była to piękna, „dosłuchana” w każdym calu interpretacja. I orkiestra brzmiała tu całkiem inaczej, bardziej po mozartowsku a mniej „wojskowo”. Ten duet za swe konkursowe prezentacje otrzymał II nagrodę. I nagroda przypadła również Japończykom. Nao Kanemura i Yoshiaki Sato grali w finale Koncert E-dur na dwa fortepiany Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego z wdziękiem i olbrzymią wrażliwością. Szczególnie urzekająco zabrzmiała druga część Koncertu, która dała artystom możliwość ukazania nie tylko kameralnych ale i solistycznych umiejętności. Bogactwo barw i odcieni dynamicznych było tu zachwycające.
Tego uwrażliwienia na zróżnicowanie barwowe i dynamiczne zabrakło w interpretacji potężnego Koncertu as-moll op. 88a Maxa Brucha. Siostry Kanon Yokoyama i Kotone Yokoyama skupiły się jedynie na sile dźwięku. Być może znów wpłynęła na to nieco „siłowa” interpretacja partii orkiestrowej którą zaproponował dyrygent jakby zapominając że stoi na estradzie także po to, by pomóc solistom. Prowadzenie akompaniamentów orkiestrowych w konkursach pianistycznych jest bardzo trudnym zadaniem. W przypadku dwóch fortepianów w dwójnasób trudnym, wymagającym wielkiego doświadczenia estradowego. Jeśli mogę coś sugerować organizatorom, to proponowałabym by w przyszłości poszukać kogoś z takim właśnie doświadczeniem. Ale w sumie ten finał był wspaniałym przeżyciem dobrze rokującym konkursowi na przyszłość.
Dodaj komentarz