KOLĘDY

W pięknym kościele św. św. Piotra i Pawła wzruszający wieczór. Na zakończenie okresu kolędowego śpiewy bożonarodzeniowe różnych nacji śpiewali członkowie Collegium Zieleński i Królewscy Rorantyści. Kolęd słucha się zawsze z przyjemnością, bo niezmiennie zaskakują zróżnicowaniem nastroju i bogactwem muzycznych pomysłów. Tym razem większość śpiewów zabrzmiała w opracowaniu Stanisława Gałońskiego cechującym się kunsztowną prostotą i szlachetnością. Te zalety uwydatniła sama prezentacja. Śpiewacze głosy w specyficznej akustyce największej krakowskiej świątyni brzmiały po prostu pięknie.
Wzruszenie budziły nie tylko kolędy i sposób ich wykonania, ale przede wszystkim postać dyrygenta. Stanisław Gałoński liczy 93 lata i ma przynależne temu wiekowi kłopoty z poruszaniem się. A przecież gdy unosił ręce w dyrygenckim geście wyraźnie odzyskiwał dawną werwę. Znowu żył muzyką, która dawała mu siłę do działania.
Wczoraj słuchając muzyki i obserwując dyrygenta myślałam o tym, ile krakowska i polska kultura muzyczna zawdzięcza Stanisławowi Gałońskiemu. Jak wiele potrafił on zdziałać przez długie, pracowite życie. Los zetknął nas wcześnie, w słynnej Państwowej Średniej Szkole Muzycznej przy ul. Warszawskiej, w której ja byłam uczennicą, a on początkującym pedagogiem. To było przeszło sześćdziesiąt lat temu. A potem była Capella Bydgostiensis i Capella Cracoviensis, międzynarodowe festiwale w Bydgoszczy, Starym Sączu i w Krakowie, prawykonania dawnej polskiej muzyki, wprowadzanie polskich melomanów w świat historycznego wykonawstwa poprzez zapraszanie na nasze estrady światowej czołówki tego nurtu. Długo można by wymieniać zasługi Stanisława Gałońskiego. A gdy jeżdżę ulicą Piastowską, spoglądam na rozpoczynającą się budowę Centrum Muzyki. Jeśli wreszcie powstanie, to też dzięki Gałońskiemu, bo to on od lat o to zabiegał, walczył o teren, gromadził wokół siebie podobnych zapaleńców nie szczędzących grosza na ten szczytny cel. Mam nadzieję, że doczeka końca budowy. Należy mu się takie zwieńczenie długiego życia w służbie muzyki.

1 Komentarz

  1. Szanowna Pani! Z ogromnym wzruszeniem przeczytałam to, co napisała Pani o Maestro Stanisławie Gałońskim. Mam zaszczyt i przyjemność znać Mistrza i podziwiać. Kilka słów o Nim i Jego Rodzinie napisałam w II części swojej książki zatytułowanej „Trembowla”. Pani słowa ciepło i serdecznie podniosły Jego zasługi z dziwnej niepamięci. Z serca za nie dziękuję! A panu Stanisławowi i Jego niestrudzonej Małżonce, Bognie życzę wielu wspólnych lat na drodze do i dla Muzyki!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*