W krakowskim ICE, w audytorium im. K. Pendereckiego odbył się w piątek uroczysty wieczór jubileuszowy Orkiestry Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa „Sinfonietty Cracovii”, która właśnie skończyła trzydzieści lat. Były piękne mowy i odznaczenia dla zespołu (Polonia Minor od Samorządu Wojewódzkiego), dyrekcji (Honoris Gratia od Miasta) i jedenaściorga instrumentalistów orkiestry pracujących w niej od chwili założenia (brązowe odznaki Zasłużony Kulturze „Gloria Artis” od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego). Były gromkie brawa od niemal pełnej sali, bo Sinfonietta Cracovia przez te trzydzieści lat dobrze zasłużyła się krakowskiej i polskiej kulturze, jest ulubionym zespołem krakowian i nie tylko. I była oczywiście muzyka, tym razem wspomagana projekcjami filmowymi.
W pierwszej części wieczoru słuchaliśmy utworów Krzysztofa Pendereckiego pod dyrekcją Katarzyny Tomali-Jedynak, od trzech lat dyrygentki zespołu (wcześniej, najdłużej, bo dwadzieścia lat, jego muzyczne oblicze kształtował Robert Kabara, a potem przez siedem lat – Jurek Dybał). Zabrzmiały „Trzy utwory w dawnym stylu” czyli muzyka pisana przez młodego Pendereckiego do filmu o Kaplicy Zygmuntowskiej i do „Pamiętnika znalezionego w Saragossie”. Muzyka stylizowana na renesans i barok została wykonana z pieczołowitością i wdziękiem. Potem słuchaliśmy Sinfonietty nr 2 na klarnet i smyczki. Partię klarnetu grał Andrzej Ciepliński bardzo dobrze współpracując z zespołem. Wprawdzie wśród czterech części Sinfonietty jest energetyczne Scherzo, to klimat całości określają pozostałe, wolne jej części. Ten klimat zadumy, nostalgii potęgowały jeszcze projekcje filmowe ukazujące park w Lusławicach jesienią. Pełny barw, ale naznaczony zbliżającą się śmiercią – zimą. W tym kontekście szczególnie poruszająca była ostatnia część Sinfonietty, czyli Abschied – Pożegnanie. Pożegnanie Mistrza ze stworzonym przez siebie, ukochanym miejscem? To poczucie pożegnania i nostalgii wzmocnił jeszcze kolejny utwór: interpretowana pięknie, z olbrzymią ekspresją Chaconne napisana po śmierci Jana Pawła II. I tak pierwsza część koncertu nie miała jubileuszowego blasku, lecz była hołdem składanym przez dyrygentkę i zespół Kompozytorowi któremu wiele zawdzięczał.
Także druga część koncertu w pewien sposób wiązała się z Krzysztofem Pendereckim. Słuchaliśmy bowiem muzyki filmowej jego ucznia, Abla (Adama) Korzeniowskiego, osiadłego w Los Angeles, uhonorowanego wieloma nagrodami członka Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Abel Korzeniowski przedstawił z Sinfoniettą Cracovią motywy z filmów: „Emily”, „Till”, Królewski romans”, „Zwierzęta nocy” i „Samotny mężczyzna”. Wcześniej zabrzmiał utwór „Unexpected Gravity of Green Flowers” napisany przez niego specjalnie na jubileusz Sinfonietty Cracovii. Zarówno w tym utworze, jak i w prezentowanych motywach filmowych dominowały cechy muzyki repetytywnej, co – przynajmniej dla mnie – tworzyło pewną monotonię muzyczną.
Dodaj komentarz