Magia Chopina wciąż działa czego dowodem tłum w Filharmonii Krakowskiej na recitalu Kyohei Sority, laureata II nagrody XVIII Konkursu Chopinowskiego. Sympatyczny Japończyk 7 listopada rozpoczął występ dwoma Mazurkami, potem zabrzmiały: Walc F-dur, Rondo à la Mazur F-dur, Ballada F-dur. Pierwszą część recitalu zwieńczył Wielkim Polonez Es-dur poprzedzony Andante spianato. W drugiej części zabrzmiała Sonata b-moll, a potem krótkie Largo Es-dur doprowadziło do Poloneza As-dur.
Słuchałam artysty z zainteresowaniem ale bez większego entuzjazmu. Kyohei Sorita jest pianistą wspaniałym. Dysponuje perlistą techniką, bogatym zróżnicowanym dźwiękiem, olbrzymią paletą barw i odcieni dynamicznych. Jest artystą wrażliwym, potrafi pięknie prowadzić narrację muzyczną, ale każda jego chopinowska interpretacja budziła w niedzielę moje zastrzeżenia. A to Mazurki bardziej przypominały „impresje na temat” niż tańce, a to w Walcu początek był tak szybki, że dźwięki były tylko barwą, a to nie umiałam dostrzec konstrukcji w I części Sonaty, a to nie rozumiałam dlaczego środkowa część Poloneza As-dur jest dwa razy szybsza od części skrajnych, itp. itd. Na szczęście artysta zachęcony owacją na stojąco sypnął bisami. Najpierw romantycznie wyśpiewał Widmung Schumanna w opracowaniu Liszta, potem zachwycił perlistą lekkością jednej z Etiud Moszkowskiego, jeszcze później z humorem zagrał Marsz turecki Mozarta w oryginalnym, pełnym dowcipu opracowaniu, by zakończyć ten dodatkowy występ Weselem w Troldhaugen Edwarda Griega. Po tych bisach wiem, że z radością będę witać Kyohei Soritę na krakowskiej estradzie.
Przyznam się, że interpretacje niektórych utworów budziły moje zaskoczenie pozostawaniem wręcz na pograniczu uchwytnej rozpoznawalności. Nawet trochę się dziwiłem, że przy tej niekonwencjonalności otrzymał jednak drugą nagrodę od akademickiego w końcu jury. Druga część wszakże mnie w pełni usatysfakcjonowała.
Jak napisał Jakub Puchalski w „Tygodniku Powszechnym” Konkurs Chopinowski nie wyłania już od lat najlepszych „chopinistów”.