Wczoraj w Sali im. K. Pendereckiego w krakowskim ICE zasiadło ponad półtora tysiąca słuchaczy, ale cisza jaka panowała w tym wnętrzu była wręcz niesamowita. Nikt nie chciał spłoszyć zjawiska którego byliśmy świadkami. A tym zjawiskiem był Bruce Liu a ściślej – jego interpretacje muzyki Rameau, Chopina, Ravela i Liszta.
Laureat ostatniego Konkursu Chopinowskiego po raz pierwszy gościł w Krakowie. Z przesłuchań konkursowych pozostała mi w pamięci jego wrażliwość i naturalność, piękny, bogaty dźwięk i charyzma przykuwająca uwagę słuchacza. Wczoraj te wszystkie atuty były jakby zwielokrotnione. Ta wspaniała narracja, to operowanie czasem muzycznym, to bogactwo kolorów, sposobów artykulacji, zróżnicowań dynamicznych jakie zaprezentował artysta wczoraj wydają się nieograniczone. Pd palcami Bruce’a Liu steinway brzmiał zupełnie inaczej w tworzonych na klawesyn miniaturach osiemnastowiecznego francuskiego mistrza niż w napisanych przez siedemnastoletniego Chopina, utrzymanych w stylu brillant Wariacjach na temat „La ci darem la mano” z „Don Giovanniego”Mozarta. Jeszcze innym dźwiękiem namalowane zostały impresjonistyczne „Miroirs” Ravela, czy potężne „Reminiscencje z Don Giovanniego” dojrzałego już Liszta, w których stanowiąca ich klamrę aria Komandora brzmiała niemal jak orkiestra. A na bis artysta obdarzył nas jeszcze Allemande z Suity G-dur Bacha, Walcem Des-dur Chopina i Bachowskim Preludium B-dur w opracowaniu Silotiego.
Rzadko się zdarza spotkanie z taką sztuką pianistyczną i z tak wrażliwym artystą. Wczorajszy recital Bruce’a Liu był wspaniałym prezentem pod choinkę. Dziękuję!!!
Dodaj komentarz