Wczoraj w sali koncertowej im. K. Moszumańskiej-Nazar studenci Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego zaprezentowali „Czarodziejski flet” Mozarta w reżyserii, scenografii i w kostiumach Błażeja Peszka. Towarzyszyła im studencka orkiestra kameralna pod dyrekcją Macieja Tworka.
Tego typu prezentacje przynoszą wiele korzyści. Po pierwsze, pozwalają adeptom sztuki wokalnej zmierzyć się pod okiem pedagogów ze znakomitym dziełem, ze sceną i własnymi możliwościami wokalnymi, aktorskimi i psychicznymi, bo te ostatnie w zawodzie śpiewaka są niesłychanie ważne. Po drugie, dają ciekawy przegląd wokalnego narybku. Słuchanie młodych, początkujących śpiewaków jest niejeden raz ciekawsze od koncertów czy spektakli renomowanych artystów po których wiadomo czego się spodziewać.
Wczoraj było więc ciekawie tym bardziej że Błażej Peszek umiejętnie stworzył na koncertowej estradzie sceniczną, nawet nieco baśniową przestrzeń, w czym pomogły mu scenografia świetlna i projekcje multimedialne Adrianny Bystrzyckiej. Postawił też przed młodymi artystami zadania, które pomagały im budować postać nie odciągając zbytnio ich uwagi od samego śpiewu. A ten był interesujący.
Panuje słusznie przekonanie że kto potrafi zaśpiewać dobrze Mozarta, ten może śpiewać wszystko. Wczoraj 24 studentek i studentów (niektóre partie miały inną obsadę w I, a inną w II akcie) udowodniło, że są na dobrej drodze w opanowaniu mozartowskiego stylu, co dobrze świadczy o ich pedagogach. Oczywiście, tu i ówdzie zdarzały się jeszcze drobne uchybienia, lekka „drżączka” w głosie świadcząca o kłopotach z oddechem, ale wszyscy wczorajsi wykonawcy dowiedli, że wiedzą co śpiewają, a to najważniejsze. Pomocą służył im Maciej Tworek nadający mozartowski klimat spektaklowi.
Trudno tu – przy takiej liczbie wykonawców – podawać wszystkie nazwiska. Rozwój wszystkich będę śledzić, bo pewna jestem że spotkam się z nimi na scenach i estradach. Wczoraj najdojrzalszy był Piotr Kalina w partii Tamina, ale ten artysta ma już operowe doświadczenie. Jest świeżym absolwentem krakowskiej uczelni związanym od tego sezonu z poznańskim Teatrem Wielkim. Bardzo świadomie śpiewał Sarastra Jan Spytek, dobrze sprostała wymaganiom partii Elżbieta Pikoń jako Królowa Nocy. Ładnie współbrzmiały wszystkie Damy, co rzadko się zdarza. Ale podkreślam – wszyscy młodzi śpiewacy pokazali się z jak najlepszej strony i udział w tym „Czarodziejskim flecie” zapisać sobie mogą na plus. Dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego i opiekun artystyczny tego przedsięwzięcia oraz pedagodzy mogą być ze swoich wychowanków dumni.
PS.A dlaczego zamisast fletu była okaryna?
Dodaj komentarz