Cicho, prawie niepostrzeżenie rozpoczęła się w sobotę kolejna odsłona festiwalu Szymanowski/Polska/Świat organizowanego przez Filharmonię Krakowską. Szkoda że tak się stało i że na sali nie było tłumów, bo i temat festiwalu ciekawy, i sam koncert doprawdy wyśmienity.
Inauguracja festiwalu należała do kameralistów. Trio fortepianowe w składzie: Joanna Konarzewska – skrzypce, Rafał Kwiatkowski – wiolonczela, Michał Francuz – fortepian, grało utwory Grzegorza Fitelberga i Ludomira Różyckiego, a więc kompozytorów współczesnych Szymanowskiemu, przyjaźniących się z nim i zakładających wraz z głównym bohaterem festiwalu Spółkę Nakładową Młodych Kompozytorów Polskich mającą u początku XX wieku promować młodą polską twórczość poprzez wydawnictwa i organizację koncertów. Oba wykonywane wczoraj utwory pochodzą właśnie z początku ubiegłego stulecia. Trio fortepianowe f-moll op. 10 Fitelberga powstało w 1901 roku, a Rapsodia d-moll op. 33 Różyckiego blisko dziesięć lat później. Oba zbliżone są klimatem: późnoromantyczną emocją, dobrym wykorzystaniem barwowych i fakturalnych możliwości poszczególnych instrumentów, oraz niezłymi umiejętnościami w zakresie budowania formy i dramaturgii utworu. Było to interesujące spotkanie z mało znaną kartą polskiej, niebogatej przecież kameralistyki, na tyle nieznaną, że próżno szukałam obu utworów w „Przewodniku po muzyce kameralnej”. Spotkanie tym bardziej interesujące i dostarczające niemałych przeżyć artystycznych, że oba utwory otrzymały wczoraj doskonałą postać. To były prawdziwe kreacje artystyczne, a brzmienie wiolonczeli Rafała Kwiatkowskiego na długo pozostanie mi w pamięci.
Artyści pracują w różnych miastach. Skrzypaczka w Krakowie, wiolonczelista w Warszawie, pianista w Poznaniu. Nie maja chyba wiele okazji i czasu by wspólnie muzykować, a przecież wczoraj prezentowali się jako zespół idealnie się rozumiejący. Mam nadzieję usłyszeć ich razem częściej. Mam też nadzieję, że prezentowany wczoraj program utrwalą na płytach. A z tak dobrym początkiem, z ciekawością będę czekać na kolejne festiwalowe koncerty.
PS. A słuchacze znów biją brawo po każdej części utworu. To prawdziwa plaga!
Dodaj komentarz