W AKADEMII MUZYCZNEJ

Dwa wydarzenia przygotowane przez Akademię Muzyczną im. K. Pendereckiego w Krakowie. Pierwsze we wtorek zatytułowane „Marek Stachowski in memoriam”. 3 grudnia minęło dwadzieścia lat od przedwczesnej śmierci tego kompozytora, wieloletniego rektora krakowskiej uczelni. Wtorkowe „przypomnienie” było skromne ale ciepłe, rzec można zgodnie z charakterem bohatera uroczystości. Arcyciekawy wykład o Marku Stachowskim i jego twórczości wygłosiła dr hab. Agnieszka Draus. Ale chyba najważniejsze było przypomnienie jego muzyki. W wykonaniu studenckiego kwartetu smyczkowego w składzie: Julia Stompór, Anna Prucnal, Dominika Papiernik i Mikołaj Adamczak zabrzmiała „Musica festeggiante” Marka Stachowskiego, a prof. Marek Szlezer zagrał „Cinq petites valses”. Dawno nie słyszałam muzyki Stachowskiego. Świetne wtorkowe interpretacje po raz kolejny wydobyły jej najistotniejsze cechy: wyborną formę, elegancję, wyważoną emocję, dowcip. To muzyka najwyższej próby która powinna być stale obecna na naszych estradach. W 2026 roku obchodzić będziemy 90. rocznicę urodzin tego wybitnego polskiego twórcy. Warto już dziś pomyśleć jak ją będziemy obchodzić.
W środę wieczór w sali Filharmonii byliśmy świadkami popisu studentów naszej Akademii. Bo tak tylko mogę nazwać koncert solistów, orkiestry i chóru pod dyrekcją prof. Rafała Jacka Delekty. Przed młodymi muzykami postawiono nie lada zadanie. Koncert rozpoczęło „Epitafium Artur Malawski in memoriam” Krzysztofa Pendereckiego, które kompozytor napisał w 1958 roku po śmierci swego pedagoga. Krzysztof Penderecki był wówczas u progu swej kariery, utwór na smyczki i kotły ma jeszcze pewne cechy neoklasyczne, ale to jest już nowy język muzyczny nasycony typową dla kompozytora zagęszczoną ekspresją. Ciekawe było zestawienie go z „Uwerturą” Malawskiego, utworem także pełnym zagęszczonej emocji, drapieżnym w swej motoryczności. Obie kompozycje wymagały od wykonawców pełnego zaangażowania i niesłychanej precyzji rytmicznej (szczególnie Malawski). Pod wytrawną batutą Rafała Jacka Delekty młodzi muzycy sprostali zadaniu.
Potem przenieśliśmy się w zupełnie inny świat emocji i ekspresji za sprawą utworu Akiry Ifukube, japońskiego twórcy muzyki głównie filmowej (m.in. do „Godzilli”). Partię solową w „Lauda Concertata per orchestra e marimba” grał Igor Sikorski. I choć sam utwór wydał mi się nieco przydługi, to przecież dał pole do popisu soliście, a słuchaczom przybliżył dalekowschodnie poczucie czasu i koloru.
Po przerwie zabrzmiała Missa Solemnis Antona Brucknera. W kwartecie solistów słuchaliśmy Marii Molczyk (sopran), Natalii Lechwar (mezzosopran), Jakuba Luboińskiego (tenor) i Szymona Maziarza (bas). Chór przygotował Maciej Tworek. „Msza uroczysta” powstała w czasach pracy Brucknera w kościele św. Floriana w Linzu. Jej stosunkowo niewielkie rozmiary (w porównaniu z dziełami symfonicznymi), sposób traktowania głosów solowych (zespołowo) i zwięzłość w rozwijaniu ciekawych tematów muzycznych pozwalają przypuszczać, że był to utwór użytkowy, do prezentacji w trakcie obrządku. Nie umniejsza to jego walorów (choć chwilami chciałoby się, by ten czy ów temat został szerzej rozwinięty) ani stopnia trudności, jakie kompozytor postawił przed wykonawcami. Młodzi muzycy pokonywali je z ogromnym zaangażowaniem dając słuchaczom wiele radości.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*