Pogoda spłatała figla organizatorom kolejnego koncertu w ramach Royal Opera Festival. Piątkowy „Waldkonzert” zaplanowano w ogrodzie Konsulatu Generalnego Austrii. Alerty straszące groźnymi burzami, wiatrami etc. spowodowały przeniesienie imprezy do filharmonicznej sali. Tymczasem wieczór był spokojny i pogodny. I wychodząc z koncertu mogliśmy sobie tylko wyobrażać jak piękny nastrój panowałby w konsularnym ogrodzie gdyby prezentowana muzyka rozbrzmiewała pod wieczornym niebem. Ale i w filharmonicznej sali było pięknie, głównie za sprawą odpowiednio dobranego repertuaru i prezentującej go orkiestry pod dyrekcją włoskiego maestra Enrica Fagone.
Słuchaliśmy mało znanych utworów Franza Schuberta, Daniela Aubera i Gioacchina Rossiniego. „Uwertura w stylu włoskim” i aria z singspielu „Bracia bliźniacy” Schuberta ujmowały wdziękiem i melodyjnością, choć w zestawieniu z Rossiniowską Uwerturą do „Tankreda” i arią z II aktu tejże opery dowiodły, że genialnemu kompozytorowi brakowało nerwu scenicznego.
Solistką w obu wspomnianych ariach była japońska śpiewaczka Yo Otahara władająca z dużą muzykalnością sopranem o pięknej barwie. Drugim solistą wieczoru był turecki tenor Mert Süngü. W jego interpretacji słuchaliśmy dramatycznej arii z „Jeziora wieszczek” Aubera i arii z opery „Otello” Rossiniego. I tu mogliśmy cieszyć się ciekawą interpretacją i ładną barwą głosu przede wszystkim w średnicy. Wysokie dźwięki wyraźnie sprawiały artyście kłopot. Oboje nie czuli się też pewnie w rossiniowskich koloraturach, co było odczuwalne tym bardziej, że wciąż mieliśmy w uszach perfekcję interpretatorów „Włoszki w Algierze” sprzed tygodnia.
Pięknie zabrzmiała Uwertura do „Otella” w wykonaniu orkiestry. A prawdziwym popisem dyrygenta i krakowskich filharmoników stała się VI Symfonia C-dur („Mała”) Schuberta. W muzyce symfonicznej Franzowi nie brakowało ani dramatyzmu, ani muzycznego dowcipu, ani wdzięku. Nic więc dziwnego, że rzęsistych braw nie zabrakło.
Dodaj komentarz