Wczoraj w sali Filharmonii wieczór niemal mistyczny, a to za sprawą śpiewaków Capelli Cracoviensis wykonujących pod kierunkiem Juana Sancha, hiszpańskiego śpiewaka i dyrygenta, „Missa pro defunctis” Franciska Guerrera i „Svyati” Johna Tavenera.
Surowa, renesansowa polifonia Guerrera w połączeniu z odpowiednio dobranymi fragmentami chorału gregoriańskiego nie miała wczoraj koncertowego blasku. Dominowało w niej modlitewne skupienie osiągane m.in. odpowiednim operowaniem ciszą. W wyciemnionej sali (jedynym światłem były lampki przy pulpitach artystów) pięknie stopione w jedno śpiewacze głosy rozbrzmiewały jakby z oddali, nieco odrealnione. Delikatne operowanie dynamiką uwypuklało polifoniczne meandry utworu.
Ten efekt „nierealności” był jeszcze wyraźniejszy w utworze Johna Tavenera, w którym doszła do głosu sięgająca chwilami ekstazy duchowość prawosławia. Jak w sali o niedużym pogłosie udało się artystom stworzyć taką aurę dźwiękową, nie wiem. Wiem natomiast, że finału dzieła utrzymanego w dźwięcznym, ale będącym jednocześnie na granicy słyszalności piano, długo nie zapomnę.
W „Svyati” Tavenera partnerką śpiewaków była wiolonczelistka Maria Leszczyńska która doskonale współtworzyła niecodzienną atmosferę utworu. Wcześniej w jej interpretacji usłyszeliśmy „Per Slava” Krzysztofa Pendereckiego i „III Suitę a-moll” Maksa Regera. Laureatkę II nagrody tegorocznego Międzynarodowego Konkursu Wiolonczelowego im. W. Lutosławskiego słyszałam po raz pierwszy. Mam nadzieję usłyszeć ją ponownie w niedalekiej przyszłości, bo to bardzo ciekawa artystycznie postać.
Dodaj komentarz