CHOPIN KU PAMIĘCI

1 lipca 2001 roku zmarła Halina Czerny-Stefańska. Co rok tego właśnie dnia Towarzystwo imienia Jej i Ludwika Stefańskiego czci tę rocznicę specjalnym koncertem. Wczoraj w sali Państwowej Szkoły Muzycznej II st. im. W. Żeleńskiego w Krakowie wystąpili: Beata Bilińska, Justyna Danczowska i Joanna Ławrynowicz-Just – fortepian oraz Bartosz Koziak – wiolonczela. Wieczór poprowadziła prof. Elżbieta Stefańska tworząc jedyną w swoim rodzaju, pełną ciepła atmosferę.
Słuchaliśmy Chopina. Beata Bilińska rozpoczęła koncert skupioną, intymną interpretacją Nokturnu Es-dur op. 55 nr 2, a potem zabrzmiały w jej wykonaniu cztery roztańczone Mazurki op. 68. Pełne dramatyzmu i zadumy było Scherzo h-moll op. 20. Wirtuozerią pianistka błysnęła w rzadko grywanej Tarantelli As-dur op. 43, choć w jej wirze brakło mi chwilami oddechu. A zakończyła swój recital Polonezem As-dur op. 53. Otrzymaliśmy więc wielowymiarowy i pięknie namalowany obraz Chopinowskiej muzyki.
Druga część wieczoru poświęcona była chopinowskiej kameralistyce. Bartosz Koziak wraz z Justyną Danczowską prawdziwie brillant interpretowali Introdukcję i Polonez op. 3 na wiolonczelę i fortepian. Ale – przynajmniej dla mnie – punktem kulminacyjnym wieczoru okazała się Sonata g- moll op. 65 w interpretacji Bartosza Koziaka i Joanny Ławrynowicz-Just. Zestawienie młodzieńczego Poloneza i ostatniego wielkiego dzieła Chopina unaoczniło długą drogę jaką przeszedł (w krótkim przecież czasie) nasz kompozytor. Artyści doskonale współpracując stworzyli w Sonacie prawdziwą kreację – poruszającą doskonałością formy, głębią wyrazu, dramatyzmem i liryzmem zarazem a i nowatorstwem w traktowaniu przez Chopina muzycznej materii. I jeszcze jedno. Patronka koncertu urzekała zawsze szlachetnością i pięknem dźwięku. Ten dźwięk odnalazłam wczoraj pod palcami Joanny Ławrynowicz-Just. Piękny, wzruszający wieczór.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*