Fletowe małżeństwo Długoszów (Agata Kielar-Długosz i Łukasz Długosz) jest dobrze znane sympatykom festiwalu „Muzyka w Starym Krakowie” i to znane z jak najlepszej strony. Od kilku lat artyści współpracują z Markiem Toporowskim, klawesynistą, organistą i pianistą. Pamiętam wspaniały koncert tego tria w kościele panien Norbertanek. Wczoraj artyści (razem i osobno) wystąpili w ewangelicko-augsburskim kościele św. Marcina w zróżnicowanym i ciekawym programie obejmującym utwory od końca XVIII w. po czasy nam współczesne.
W literaturze muzycznej można znaleźć niewiele utworów napisanych na dwa flety i fortepian. Artyści repertuaru szukają więc w archiwach, zamawiają u kompozytorów bądź dokonują transkrypcji utworów przeznaczonych na inne instrumenty. Stąd wczoraj usłyszeliśmy m.in. opracowania dwóch chopinowskich mazurków i solowy w oryginale „Syrinx” Debussy’ego pięknie brzmiący w triowej obsadzie. Chyba po raz pierwszy słuchałam niemal impresjonistycznego „Divertissement grec” Philippe’a Gauberta, „Deux interludes” Jacquesa Iberta z wyraźnymi hiszpańskimi odniesieniami, Duettino hongroise” op. 36 Franciszka Dopplera i „Chopinianę – concert-duet” op. 68 Ernesta Köhlera wysnutą ze środkowej części Marsza żałobnego z Chopinowskiej Sonaty b-moll. Z pewnością po raz pierwszy zabrzmiał w Krakowie fortepianowy utwór Jana Ladislava Dusska napisany w Londynie na wieść o ścięciu Marii Antoniny, protektorki kompozytora. „The Sufferings of the Queen of France” to wieloczęściowa, programowa kompozycja oddająca emocje towarzyszące ogłoszeniu wyroku i egzekucji. Słychać w niej nawet świst spadającej gilotyny. A ponieważ Marek Toporowski zapowiadał (wyraźnie) poszczególne części utworu, mogliśmy dobrze śledzić muzyczną realizację paryskich wydarzeń. Najbardziej poruszyło mnie „Rozstanie z dziećmi”.
Nowością były także „Introduction et variations non difficiles” na flet i fortepian Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, których tematem był „Mazurek 3-maja”. Wbrew tytułowi wcale nie były „nietrudne”, ale Łukasz Długosz to prawdziwy mistrz fletu, więc dla niego z pewnością były „non difficile”. Sztukę wykonawczą Agaty Kielar-Długosz mogliśmy podziwiać w utworze Adama Wesołowskiego, współczesnego kompozytora śląskiego. Niestety nie wiem, jaki był tytuł utworu, bo nie było go w drukowanym programie koncertu. Artyści wprawdzie zapowiadali poszczególne punkty programu, ale czynili to bez mikrofonu, więc w dużym pogłosie panującym w świątyni ich zapowiedzi nie były słyszalne. Ten pogłos sprawił też, że silne brzmienie doskonałych współczesnych fletów znacznie górowało nad delikatnym dźwiękiem historycznego, osiemnastowiecznego pianoforte na którym grał Marek Toporowski. Szkoda, że ten koncert nie odbył się u panien Norbertanek. Tam proporcje brzmienia instrumentów byłyby znacznie lepsze.
Dodaj komentarz