FESTIWAL BEETHOVENOWSKI – KRAKOWSKA INAUGURACJA

Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena, choć od lat odbywa się w Warszawie, ma też swą krakowską edycję. Dwudziesta ósma jej odsłona rozpoczęła się w niedzielę jednocześnie z inauguracją warszawskiej edycji festiwalu. W sali Filharmonii wystąpiła Luxembourg Philharmonic Orchestra którą kierował jej szef, Hiszpan Gustavo Gimeno. Usłyszeliśmy uwerturę „Coriolan” Beethovena i jego IV Symfonię B-dur oraz Koncert fortepianowy a-moll op. 7 Clary Schumann. Partię solową grała Beatrice Rana.
Luksemburska Orkiestra Filharmoniczna to zespół precyzyjny, wrażliwy, dysponujący bogatą i szlachetną paletą barw oraz umiejętnością dużych zróżnicowań dynamicznych, bardzo dobrze współpracujący z dyrygentem. A Gustavo Gimeno muzyce mistrza z Bonn nadał niemal mozartowską lekkość i elegancję łącząc je z przynależną Beethovenowi energią. Szczególnie ujęła mnie interpretacja Symfonii B-dur z pięknie zróżnicowanymi tematami, z wewnętrzną siłą pierwszego Allegro vivace, z pełnym napięcia, interesująco zbudowanym Adagiem, z tanecznym Menuetem i wirtuozowskim, przejrzystym finałem.
Koncert fortepianowy a-moll Clary Schumann zabrzmiał w Krakowie po raz pierwszy. Historia głosi, że Clara Wieck (Koncert jest dziełem 16-latki, więc przed jej zamążpójściem), była nie tylko pianistką niezwykłą, ale i obiecującą kompozytorką. Koncert a-moll potwierdza te sądy. Kompozycja której trzy części grane są attaca utrzymana jest w stylu brillant. Wirtuozeria partii solowej wręcz oszałamia. Uznanie wzbudzają też pomysły muzyczne młodej kompozytorki, która np. środkową, wolną część Koncertu zaprojektowała jako romantyczny duet fortepianu i wiolonczeli. W całości utworu potraktowała wprawdzie formę koncertu dość swobodnie, ale ciekawie wykorzystała nie tylko wszelkie możliwości fakturalne, melodyczne i ekspresyjne, jakie oferował jej fortepian, ale i stworzyła interesujące tutti orkiestrowe. W niedzielę mogliśmy poznać dzieło Clary Wieck w możliwie najlepszym wykonaniu. Beatrice Rana, trzydziestoletnia Włoszka należąca do światowej pianistycznej czołówki, dysponuje nie tylko wspaniałą techniką, ale porywa szlachetnością i urodą dźwięku oraz wrażliwością muzyczną. Fortepian pod jej palcami po prostu śpiewa. Mam nadzieję że to pierwsze spotkanie ze sztuką artystki nie będzie ostatnie, że usłyszymy ją jeszcze w Krakowie.
Energia emanująca w niedzielę z estrady spowodowała, że ten muzyczny wieczór zakończył się owacją na stojąco i uroczym, delikatnym bisem. Gustavo Gimeno z luksemburskimi filharmonikami poprowadził Entracte 3 B-dur z opery „Rosamunde” Franza Schuberta.
Po wczorajszym koncercie powiedzieć można że Luksemburczycy są jednością jako instrument, ale przecież w tej jedności wyróżniał się klarnecista i jemu należały się specjalne brawa. Cóż za wrażliwość muzyczna, jakie piękne piana! Bravo!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*