CIEPŁY BRAHMS

Kiedy wczoraj w sali Filharmonii słuchałam Wojciecha Niedziółki – skrzypce i Michała Francuza – fortepian grających Sonatę G-dur op. 78 Brahmsa na myśl przyszły mi słowa Ludwika Erhardta, że w muzyce niemieckiego mistrza jest „ciepło i łagodne światło popołudniowego słońca nad łąkami, jest cichy szum wiatru w drzewach i kształty obłoków, jest ruch ptaka krążącego nad wodą jest świadomość, że każda z tych rzeczy ma swe piękno i wagę, będąc równocześnie cząstką wielkiego, wspaniałego świata”. Te słowa niegdyś utkwiły mi mocno w głowie, ale nie każda brahmsowska interpretacja z nimi rezonuje. Wczoraj artyści trafili w sedno. To był prawdziwie piękny Brahms, dojrzały, głęboko przeżyty, grany z romantycznym uczuciem a zarazem z niemal klasyczną miarą.
Młodzieńczą pasję i wirtuozerię 19-letni skrzypek wykazał w Fantazji na tematy z „Fausta” op. 20 Wieniawskiego. Pełen młodzieńczej namiętności był też w jego wykonaniu Poème Chaussona. Było tu ciekawe pole do porównań z bardziej powściągliwą interpretacją przedstawioną w miniony piątek przez Jarosława Nadrzyckiego, a zarazem dowód jak różnie można odczytywać ten sam utwór i jak – mimo różnic – oba odczytania mogą zachwycać.
Jury niedawnego Konkursu im. Wieniawskiego w Poznaniu nie dopuściło Wojciecha Niedziółki do finału. Cóż, zdarzają się na konkursach takie werdykty, które nie najlepiej świadczą o oceniających. Wrażliwość, dojrzałość i jakość warsztatu zaprezentowane przez młodego artystę w niedzielę (podobnie jak w czasie Konkursu) upewniają mnie, że to niepowodzenie nie zaważy na jego dalszej drodze artystycznej. Będzie o nim głośno. I życzę mu, by zawsze miał tak wspaniałego partnera przy fortepianie, jakim w filharmonicznej sali był Michał Francuz, współtwórca sukcesu niedzielnego koncertu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*