PIĘKNY JUBILEUSZ

Kulturę budują nie tylko twórcy, ale też ich otoczenie które stwarza im możliwości działania: mądrzy impresariowie, inicjatorzy, organizatorzy i dyrektorzy instytucji kulturalnych, wreszcie rodziny dbające o odpowiednie warunki do pracy twórczej. Elżbieta Penderecka, która 19 listopada święciła w Filharmonii Krakowskiej 75. urodziny, jest wręcz modelowym przykładem kogoś, kto nie będąc twórcą w ścisłym tego słowa znaczeniu wniósł ogromny wkład w rozwój polskiej kultury muzycznej. Przez 55 lat była żoną i matką, sekretarką i impresariem swego wielkiego męża. Od lat prowadzi też własną działalność organizatorską, jest twórczynią m.in. międzynarodowych festiwali i biura impresaryjnego zajmującego się promocją młodych polskich artystów. Dzięki niej w Krakowie działają Sinfonietta Cracovia i Orkiestra Akademii Beethovenowskiej. Jest współtwórczynią Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Jej zasługi można długo wymieniać, podobnie jak ordery i odznaczenia które otrzymała od rządów wielu państw za swą działalność. O tym wszystkim była wczoraj w Filharmonii mowa w listach jakie do Jubilatki skierowali Prezydent Rzeczypospolitej wraz z Pierwszą Damą, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, władze samorządowe województwa małopolskiego i dyrekcja Filharmonii im. K. Szymanowskiego w Krakowie. Ale oprócz wielu ciepłych słów i kwiatów najważniejsza była wczoraj muzyka. Program koncertu miał bowiem specjalne przesłanie.
Filharmoniczna orkiestra pod dyrekcja Alexandra Humali rozpoczęła wieczór prawykonaniem najnowszego utworu Joanny Wnuk-Nazarowej. Krakowska kompozytorka przez lata zajmowała się pracą organizatorską będąc m.in. ministrem kultury, dyrektorem Filharmonii Krakowskiej i Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Po przejściu na emeryturę powróciła do kompozycji. Dodać trzeba – z powodzeniem, o czym mogliśmy się przekonać oglądając choćby jej „Wandę” na Dziedzińcu Wawelskim. O jej talencie i umiejętnościach wiele mówi także wczorajsze prawykonanie utworu „Il tempo passa” czyli Passacaglii na wielką orkiestrę symfoniczną. Joanna Wnuk-Nazarowa studiowała kompozycję u Krzysztofa Pendereckiego, Passacaglię pisała w roku śmierci swego Mistrza, dedykowała ją Elżbiecie Pendereckiej. Ten kontekst sprawił, że w utworze słychać odniesienia do twórczości Krzysztofa Pendereckiego choćby w samej formie utworu czy użyciu „chóru” okaryn wprowadzonych niegdyś do orkiestry właśnie przez Maestra. Jednocześnie jest to utwór napisany językiem na skroś oryginalnym, z wielkim uwrażliwieniem na kolor brzmienia orkiestry, z dużym nerwem dramatycznym. Joanna Wnuk-Nazarowa jawi się jako ciekawa postać na firmamencie krakowskiej szkoły kompozytorskiej. Oby zdołała napisać jak najwięcej!
Centralnym punktem wczorajszego wieczoru było Concerto grosso Krzysztofa Pendereckiego na trzy wiolonczele i orkiestrę. Partie solowe grali udanie należący do młodego pokolenia: Adam Krzeszowiec, Michał Balas i Michał Dąbek. Wielowątkowy utwór pod batutą Alexandra Humali miał wczoraj specjalny wyraz. Dyrygent zachowując jego przebieg dramatyczny podkreślił fragmenty liryczne nadając całości specyficzny nostalgiczny wydźwięk wspomnieniowy tym wyraźniejszy, że właśnie w tych fragmentach kompozytor zastosował autocytaty. Można powiedzieć, że wczoraj dyrygent swą interpretacją przywoływał ducha Krzysztofa Pendereckiego.
Po przerwie zabrzmiała IV Symfonia B-dur Beethovena, tym razem przypomnienie, że to Elżbiecie Pendereckiej zawdzięczamy Wielkanocny Festiwal im. L. Van Beethovena. Był to prawdziwy popis dyrygenta i orkiestry, która grała z lekkością i przejrzystością zespołu kameralnego. W czasie pandemii muzycy rzeczywiście grali dużo muzyki kameralnej oraz klasyków wiedeńskich i to – jak się okazuje – dało owoce. Dawno nie słyszałam naszych waltorni grających tak szlachetnym, miękkim dźwiękiem, a kwintetu tak precyzyjnego. Symfonia B-dur wczoraj urzekała, a najpiękniejsze było dla mnie Adagio, przeprowadzone z pieczołowitością przez dyrygenta i wykonane z wielką wrażliwością muzyczną, w czym królował klarnecista Janusz Antonik. Brawo!!!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*