KRAKOWSKIE WIECZORY MUZYCZNE

„Serate Musicali Cracoviensis” – „Krakowskie Wieczory Muzyczne” – to międzynarodowy festiwal którego druga edycja zainaugurowana została wczoraj koncertem we Floriance. Inicjatorem festiwalu jest Francesco Bottigliero – włoski dyrygent, kompozytor i pianista naturalizowany w Polsce. W jego założeniu impreza ma integrować muzyków z różnych krajów a zarazem dać słuchaczom ogląd muzyki powstającej i uprawianej w różnych ośrodkach. Tak też został skonstruowany program tegorocznego festiwalu. A nad wczorajszą inauguracją unosił się duch Francisa Poulenca którego 60. rocznicę śmierci obchodzimy w tym roku. Warto przypomnieć że francuski twórca był mistrzem lapidarności, pisał muzykę przejrzystą, barwną, cechującą się zmiennością kolorów i nastrojów. Taki też był klimat wczorajszego wieczoru we Floriance. Poulenc specjalnie cenił instrumenty dęte drewniane, więc współorganizatorem tegorocznej edycji festiwalu jest Katedra Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie.
Wykonawcami wczorajszego koncertu byli artyści LLLeggiero Woodwind Trio czyli Maksymilian Lipień – obój, Piotr Lato – klarnet, Damian Lipień – fagot. Obok nich wystąpili Wiesław Suruło – flet, Tadeusz Tomaszewski – waltornia oraz pianiści: Krzysztof Augustyn i Francesco Bottigliero.
Koncert rozpoczął się muzyką Francisa Poulenca. Jedną z jego fortepianowych improwizacji zaaranżował na obój, klarnet, fagot i fortepian Francesco Bottigliero. A potem słuchaliśmy (po raz pierwszy) kameralnych kompozycji twórców polskich i włoskich: Piotra Sarneckiego (Valse a Francis Poulenc), Moniki Scarano (Sergio), Jana Sanejki (Mono-No-Aware), Antonia Fraioli (September in Kraków), Michela Pezutto (Palombella), Pantaleo L. Cammarano (Plus minus) i Francesca Bottigliero (Poulencologie). Tak się złożyło, że wszyscy kompozytorzy są mniej więcej w tym samym wieku, więc można było przyjąć, że jest to przegląd twórczości kameralnej pewnego pokolenia (średniego). I choć język jakim posługiwali się twórcy był zróżnicowany – od neoklasycyzmu po współczesne brzmienia – to przecież ich utwory łączyło nie tylko takie samo instrumentarium. Prezentowane wczoraj kompozycje (świetnie wykonane) zdradzały dobre rzemiosło, duża inwencję, przede wszystkim kolorystyczną, niemałe poczucie humoru. Miały też jedną ważną cechę wspólną – były komunikatywne. Zmuszały niejednokrotnie do zastanowienia się, ale i dawały przyjemność. A przecież taka była idea twórcza Francisa Poulenca.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*