PASJA WG ŚW. MATEUSZA

Wczorajsza prezentacja Bachowskiej Pasji wg św. Mateusza pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa w sali Filharmonii zakończyła się owacją na stojąco. Byłam wśród kilkorga, no może kilkanaściorga słuchaczy, którzy nie wstali. Było w tej prezentacji wiele pięknych momentów, nie przeczę, ale – przynajmniej dla mnie – było też sporo mankamentów.
Dyrygent bardzo dobrze rozplanował przestrzennie wykonawców, co w przypadku Pasji Mateuszowej ma znaczenie w odbiorze muzyki. Wyraźny podział zespołów instrumentalnych i wokalnych, powierzenie artystom filharmonicznego chóru śpiewania chorałów, uwypukliło wielopostaciowość bachowskiego muzycznego teatru, wyraźniej oddzieliło akcję od refleksji. Szkoda tylko, że na tę refleksję słuchacz miał mało czasu z racji temp, w jakich dyrygent prowadził Pasję. Nie wiem dlaczego (a zauważyłam to już w grudniowej prezentacji Mesjasza Haendla) Jan Tomasz Adamus nie stosuje żadnego oddechu pomiędzy poszczególnymi fragmentami utworu, nie pozwala wybrzmieć chórom itp. itd. A do tego tempo niektórych arii, będących przecież w zamierzeniu kompozytora zatrzymaniem akcji dramatycznej, wręcz nie pozwalało artystom ich należycie wyśpiewać (np. Ich will dir mein Herze schenken). Takie tempa bez możliwości oddechu budziły niepokój, nie pozwalały muzyce płynąć. W arii Erbarme dich ozdobniki w partii skrzypiec zmieniły się w glissanda itd. itp.
Do walorów wczorajszej prezentacji zaliczam dobrze brzmiące chóry Capelli Cracoviensis i Filharmonii (przygotowanie Chóru Chłopięcego – Lidia Matynian, przygotowanie Chóru Filharmonii – Piotr Piwko) oraz większość głosów solowych. Ewangelistą był Juan Sancho przekazujący ewangeliczną opowieść z olbrzymią ekspresją sięgającą chwilami krzyku. Hiszpański tenor obdarzony ciekawym w barwie głosem, śpiewał także arie, chwilami ,niestety, z podobną ekspresją, a przecież to zupełnie inny muzyczny świat. Piękną postać Jezusa kreował głosem Marek Opaska. Z zaciekawieniem i satysfakcją słuchałam Magdaleny Łukawskiej, Matyldy Staśto-Kotuli, Piotra Olecha i Jacka Ozimkowskiego.
Miała więc ta Pasja Mateuszowa wiele plusów, tylko ten brak oddechu… Po co się tak spieszyć?
A na marginesie… Remont Filharmonii miał zapewnić komfort klimatyczny. Wczoraj go nie było.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*