PRÓBA GENERALNA

Liszt, Szymanowski, Ives… Utwory tych kompozytorów złożyły się na program wczorajszego koncertu który z orkiestrą Filharmonii Krakowskiej poprowadził jej szef artystyczny Alexander Humala. Rozpoczął dawno niesłyszanymi w Krakowie Preludiami Liszta, potem zabrzmiała IV Symfonia koncertująca Szymanowskiego z Tymoteuszem Biesem przy fortepianie, a w drugiej części wieczoru poprowadził II Symfonię Charlesa Ivesa. Ten program w niedzielę zostanie zaprezentowany w Filharmonii Narodowej w ramach Wielkanocnego Festiwalu im. L. van Beethovena, a więc wczorajszy wieczór można potraktować jako próbę generalną. Co mi się podobało, a co nie?
Najwięcej satysfakcji dostarczyła mi II Symfonia Ivesa z czytelną konstrukcją dramatyczną, z podkreśleniem energii quasi-marszowych tematów. Wczoraj wyraźnie było słychać, że Ives i Dvořak (w Symfonii z Nowego Świata) czerpali z tych samych źródeł. Z przyjemnością słuchałam pięknie poprowadzonego, wręcz płynącego Adagia.
Tej swobody słuchania nie miałam w poemacie symfonicznym Liszta, w którym dyrygent chwilami podganiał orkiestrę nie pozwalając należycie rozwinąć się głównemu tematowi.
Symfonię koncertującą Alexander Humala potraktował bardziej symfonicznie niż koncertowo eksponując partię orkiestry, przez co Tymoteusz Bies miał nieco utrudnione zadanie, choć i tak wyszedł z niego obronną ręką. I tu w środkowej części utworu brakło mi nieco spokoju, nastroju impresjonistycznej poetyczności, szczególnie w początku drugiej części, bo ani flecistka, ani skrzypek nie mieli czasu, by swobodnie wyśpiewać swoje sola.
Po pierwszej części IV Symfonii publiczność zaczęła bić brawo. No ale skoro opracowujący drukowany program nie zaznaczyli, że to utwór wieloczęściowy, to czemu się dziwić?

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*