POWAGA I ZABAWA

Autor: freeimages.com
Trudno o bardziej skontrastowany program koncertu niż ten jaki wczoraj zaprezentowała orkiestra Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Pawła Kotli. Pierwsza część wieczoru była bowiem poważna, wręcz poruszająca. Słuchaliśmy prawykonania najnowszego utworu Wojciecha Widłaka, zamówionego przez Filharmonię Krakowską dla uczczenia 100. rocznicy urodzin Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Symfonia jednego dnia, bo tak zatytułował Wojciech Widłak swą kompozycję, jest chyba najbardziej emocjonalnym utworem krakowskiego twórcy, obecnie rektora Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie, bo emocje musi budzić sama postać poety, który dostarczyła inspiracji twórczej. Baczyński żył jedynie 23 lata. W tym czasie zdążył odcisnąć swe piętno na polskiej poezji, założyć rodzinę, walczyć w Powstaniu. Żył krótko i bardzo intensywnie. Zginął 4 sierpnia 1944, jego ciężarna żona 20 dni później. Muzyka Widłaka próbuje oddać grozę ale i urodę młodości w wojennym czasie kiedy każdy przeżyty dzień wydaje się szczęściem. Wykorzystanie różnych środków muzycznych i dźwiękowych – także niekonwencjonalnych, jak okrzyki, recytacja tekstu, tupanie naśladujące marsz – buduje gęstą dramaturgię utworu rozpoczynającego się niepokojącym niskim brzmieniem i w takim brzmieniu się rozpływającym. Można powiedzieć, że w pewnym sensie to muzyka programowa, ale ten program przełożony jest na język uniwersalny i niesie daleko głębsze przesłanie niż tylko oddanie hołdu poecie. Pełna ekspresji prezentacja dzieła pod batutą Pawła Kotli przybliżyła to humanistyczne przesłanie słuchaczom.

Druga część wieczoru przeniosła słuchaczy w świat tańca, najpierw za sprawą muzyki do baletu Byk na dachu Dariusa Milhauda wykorzystującej melodie i rytmy południowoamerykańskie, a potem Bolera Maurice’a Ravela. I tu mogliśmy obserwować bardzo dobrą współpracę dyrygenta z orkiestrą, choć w Milhaudzie zabrakło mi nieco swobody, rozkołysania tak typowego dla brazylijskich czy argentyńskich tańców. Wolałabym też w Bolerze wyrazistszy nieco werbel na samym początku. Ale narastanie napięcia i sama kulminacja – chapeau bas!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*