UTWORY WCZESNE

Wczorajszy koncert Sinfonietty Cracovii pod dyrekcją Katarzyny Tomali-Jedynak rozpoczął się Koncertem d-moll na skrzypce, fortepian i orkiestrę Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego.
Nie każdy początkujący kompozytor miał takie szczęście jak Mendelssohn, który dzięki majątkowi ojca miał do dyspozycji orkiestrę smyczkową. Mógł wypróbować w praktyce każdy pomysł muzyczny jaki przyszedł mu do głowy. Gdy mając 14 lat pracował nad Koncertem d-moll, tych pomysłów przychodziło mu do głowy wiele, zbyt wiele. Jeszcze nie rozumiał chyba potrzeby ich eliminacji w procesie twórczym. To spowodowało, że wczorajsza prezentacja Koncertu d-moll była chwilami nużąca (ponad 40 minut muzyki), bo też wśród fragmentów prawdziwie poruszających znalazły się pomysły po prostu trywialne. I nie pomogło bardzo dobre wykonawstwo. Partię skrzypcową grała Sulamita Ślubowska. Po raz pierwszy tę skrzypaczkę usłyszałam trzynaście lat temu, gdy jako dziecko zdobyła nagrodę w grupie młodszych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu im. Rodziny Grobliczów w Krakowie. Już wtedy zwracała uwagę pięknym dźwiękiem i wrażliwością muzyczną. Z latami doszła do tych zalet błyskotliwa technika i dojrzałość. Jej partnerką przy fortepianie była Theodosia Ntokou, grecka pianistka od lat współpracująca z Marthą Argerich (stylizująca się na nią zewnętrznie). Artystka cieszy się wielkim uznaniem w świecie. Wczoraj jej klasę mogliśmy poznać przede wszystkim w środkowej (chyba najlepszej twórczo) części Koncertu d-moll. Dialog skrzypiec i fortepianu z niewielkimi wtrętami orkiestry był wzruszający. Mniej satysfakcji dostarczyły obie szybkie części Koncertu. Miałam uczucie, że fortepian akompaniuje skrzypcom, a nie jest ich partnerem.
Druga część wczorajszego wieczoru należała do orkiestry. Katarzyna Jedynak-Tomala pięknie podkreśliła romantyczną proweniencję Etiudy b-moll Karola Szymanowskiego udanie zaaranżowanej na smyczki. Potem zabrzmiała neoklasyczna Symfonia na orkiestrę smyczkową Grażyny Bacewicz, utwór niemal nieznany, bo wykreślony przez kompozytorkę z oficjalnego katalogu jej dzieł. Na szczęście Katarzyna Jedynak-Tomala nie przejęła się tą decyzją kompozytorki i przybliżyła nam powstałą w 1946 roku Symfonię. I dobrze zrobiła, bo to muzyka jędrna, pełna energii, dobrze wykorzystanych interesujących motywów, z ciekawym przebiegiem dramatycznym. Poprowadzona i wykonana z pasją i precyzją zarazem podkreśliła wszechstronność wykonawczą Sinfonietty Cracovii.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*