WIECZÓR RADOSNY

Pięknie odnowione krużganki klasztoru oo. Franciszkanów są wymarzonym miejscem koncertów, bo słuchanie w ich wnętrzu muzyki to radość dla uszu i oczu. Wczoraj tak właśnie odbierałam koncert siedemnasto- i osiemnastowiecznej muzyki klawesynowej, głównie francuskiej, w wykonaniu Elżbiety Stefańskiej i Mariko Kato-Shioyi. W niektórych utworach artystkom towarzyszyli inni instrumentaliści: Anna Śliwa, Anna Hara-Pióro i Elżbieta Górka na skrzypcach barokowych, Małgorzata Gołogórska-Muzyka na altówce barokowej, Konrad Górka na wiolonczeli barokowej i Tomasz Potaczek na flecie.
Program koncertu nie tylko sprawiał radość, dawał też wgląd w rozwój sztuki klawesynowej choćby poprzez zaprezentowanie utworów trzech pokoleń słynnej rodziny Couperinów, od „Les carillions de Paris” Louisa tworzącego w XVII w. poprzez „Musetes” jego syna François, najsłynniejszego z rodziny, po „Simphonie de clavecins” młodszego od Louisa o sto lat, klasycyzującego już Armanda-Luisa. Te utwory grane przez artystki na trzy i cztery ręce urzekały muzycznym wdziękiem. Podobnie wdzięczne były utwory na klawesyn z towarzyszeniem instrumentów: Koncert nr 3 Jeana Philippe Rameau i Koncert klawesynowy d-moll Michela Corette w interpretacji Elżbiety Stefańskiej i wyżej wymienionych artystów.
W inny świat emocji i ekspresji wprowadziła słuchaczy „La Folia” Arcangelo Corellego w opracowaniu na klawesyn na 4 ręce obu artystek. Już kilkakrotnie słuchałam „Folii” w ich interpretacji, ale ta wczorajsza była – przy pełnym zachowaniu stylu barokowego – jakaś szczególnie żywa, powiedziałabym – współczesna.
Ten uroczy, radosny wieczór zwieńczyło bachowskie arcydzieło. Dokonana przez Bacha klawesynowa transkrypcja jego Koncertu d-moll na dwoje skrzypiec. Cudowna muzyczna jedność klawesynistek i zespołu sprawiła, że bis był po prostu konieczny. Bachowska muzyka długo jeszcze dźwięczała we franciszkańskich krużgankach. Aż szkoda było je opuszczać.

2 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*