WIRTUOZI LWOWA

Orkiestra kameralna Filharmonii Lwowskiej „Wirtuozi Lwowa” od lat jest stałym gościem festiwalu „Muzyka w Starym Krakowie”. Wczoraj w Bazylice oo. Jezuitów (stałe miejsce występów lwowian) artyści pod dyrekcją Serhija Burko grali kompozycje ukraińskich i polskich twórców, od dokonanej przez Myroslawa Skoryka transkrypcji osiemnastowiecznego wokalnego „Otcze nasz” Maksyma Berezowskiego po „Orawę” Wojciecha Kilara. W tej klamrze znalazło się dobrze znane słuchaczom „5 melodii ludowych” Witolda Lutosławskiego i „3 utwory w dawnym stylu” Henryka Mikołaja Góreckiego, a także poznawane po raz pierwszy utwory ukraińskie. Dmitra Bortniańskiego, jednego z najwybitniejszych dawnych ukraińskich kompozytorów, znamy przede wszystkim jako twórcę muzyki cerkiewnej. Tym razem usłyszeliśmy jego Koncert D-dur na klawesyn i orkiestrę, którego partię solową przeniesiono na bandurę. Grał na niej Oleg Sozanskyj który pięknie oddał wszelkie niuanse przejrzystej, klasycznej kompozycji. Ze szczególną ciekawością przyjmowaliśmy utwory współczesnych twórców: „Te Deum” Wiktora Kaminskiego, „Concerto grosso nr 2” Zoltana Almaszi i „Symfonię 3” na flet i orkiestrę kameralną Jewgena Stankowycza. W tym ostatnim utworze partię fletu grał Andrij Karpyak.
Każdy z wymienionych twórców posługuje się innym, oryginalnym językiem muzycznym, ale wspólna dla nich jest głęboka emocjonalność ich muzyki. „Wirtuozi Lwowa”, świetnie potrafili ją przekazać słuchaczom.
Jedynym mankamentem wczorajszego koncertu była akustyka jezuickiej świątyni. Długi pogłos powodował w szybkich tempach kotłowanie się dźwięku. Najbardziej ucierpiała na tym „Orawa” Wojciecha Kilara, której sens polega na ostrości zmieniających się rytmów. Wczoraj w tej akustyce ten efekt okazał się nieosiągalny.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*