JUBILEUSZE

Dwa wieczory jubileuszowe… Pierwszy, 28 czerwca, w Operze Krakowskiej. W ramach 24. Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej wznowienie „Trubadura” Verdiego w reżyserii Laco Adamika oraz scenografii i kostiumach Barbary Kędzierskiej. Nie chce się wierzyć, ale ta para artystów działa już pół wieku, a z Operą Krakowską związana jest od czterdziestu dwóch lat. Ich pierwszą pracą w naszym muzyczny teatrze był kształt sceniczny „Dydony i Eneasza” Purcella, pamiętnego spektaklu za dyrekcji Ewy Michnik. A potem oglądaliśmy w ich inscenizacji m.in. Łucję z Lammermoor” i „Makbeta”, „Diabły z Loudun” i wspomnianego „Trubadura” (2013), „Wesele Figara” i „Barona cygańskiego”, „Carmen” i „Straszny dwór”. I były to zawsze spektakle ciekawe, pełne życia, wizualnie piękne, więc chciałoby się powiedzieć: jubilatom życzymy zdrowia i prosimy o kolejne dzieła!!!
Wznowiony „Trubadur” miał też nieco inną niż przed laty obsadę. Leonorę, tak jak poprzednio, śpiewała z olbrzymim uczuciem Katarzyna Oleś-Blacha, jej powiernicę Ines – Monika Korybalska, ale po raz pierwszy w tytułowej partii słuchałam Dominika Sutowicza, w roli Hrabiego di Luny – Mikołaja Zalasińskiego, a w partii Azuceny Jadwigę Postrożną.
To był piękny spektakl, także za sprawą Tomasza Tokarczyka prowadzącego orkiestrę z wielkim wyczuciem dramatu i świetnie towarzyszącego śpiewakom. Ale, mimo iż wszyscy wykonawcy stanęli na wysokości zadania, dwoje mnie po prostu urzekło. To Jadwiga Postrożna obdarzona pięknym głosem i świetna aktorsko oraz Mikołaj Zalasiński. Artysta regularnie od lat pojawia się na krakowskiej scenie. Debiutował w 1996 roku jako Papageno, co ciekawe, używając pierwszego swego imienia – Bogusław. Potem był Bogusław Mikołaj i od lat sam Mikołaj. Zawsze słuchałam go z przyjemnością, choć czasem nadużywał siły głosu. Teraz dojrzały już artysta włada głosem doskonale, a postaci hrabiego di Luny, często będącego jedynie czarnym charakterem, nadał tyle człowieczeństwa, że po raz pierwszy było mi go żal.
Drugi jubileuszowy wieczór odbył się 1 lipca w auli Szkoły Muzycznej II st. im. W. Żeleńskiego w Krakowie. Tam Towarzystwo Muzyczne im. Haliny Czerny-Stefańskiej i Ludwika Stefańskiego czciło przypadającą w tym roku 100. rocznicę urodzin wielkiej pianistki i mijającą 28 sierpnia bieżącego roku 40. rocznicę śmierci jej męża. Jak się potem okazało, w tym roku przypada także 80. rocznica ich ślubu. Afisz zapowiadał recital fortepianowy Jakuba Kuszlika z utworami Brahmsa i Chopina. Ale nim młody artysta zasiadł do fortepianu słuchaliśmy wspomnień o Halinie Czerny-Stefańskiej i atmosferze jedynego w swoim rodzaju domu artystów snutych przez Elżbietę Stefańską i redaktora Piotra Oczkowskiego. Ale najważniejszym punktem wieczoru okazały się nieznane nagrania Haliny Czerny-Stefańskiej, mazurki i nokturn Chopina nagrane u schyłku ubiegłego wieku w Japonii oraz I Koncert Es-dur Liszta nagrany w Niemczech w latach sześćdziesiątych zeszłego stulecia. Raz jeszcze podziwialiśmy niepowtarzalny gatunek dźwięku, jakim urzekała artystka, jej wspaniałe operowanie czasem muzycznym, namysł i dbanie o jakość muzyki. Czy dzisiejsi młodzi pianiści, świetni technicznie i muzycznie, osiągną ten rodzaj wrażliwości jaki cechował Panią Halinę” Oby!!!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*