Sobotni koncert abonamentowy Filharmonii miał odświętny charakter. Osiemdziesiąte urodziny obchodził Krzysztof Meyer, urodzony i wykształcony w Krakowie kompozytor, pedagog i publicysta. Nim zabrzmiała muzyka, Jubilat uhonorowany został przez Marszałka województwa małopolskiego Krzyżem Małopolski, a przez Prezydenta Krakowa – Odznaką Honoris Gratia. A potem w wykonaniu filharmonicznej orkiestry pod dyrekcją Antoniego Wita słuchaliśmy muzyki Krzysztofa Meyera. Koncert otworzył jednak utwór Karola Szymanowskiego, bowiem ten wieczór by też kolejną odsłoną festiwalu „Szymanowski / Polska / Świat”. Tym razem zabrzmiał „Nokturn i Tarantella” w opracowaniu na orkiestrę Grzegorza Fitelberga, entuzjasty i wielkiego propagatora muzyki Szymanowskiego. Instrumentując skrzypcowo-fortepianowy utwór Fitelberg wspaniale oddał koloryt orkiestralnych dzieł Szymanowskiego. Choćby sam początek – niskie kontrabasy i rozedrgane, jakby cykady, skrzypce – wspaniale ewokowały gorącą emocję i ekspresję tak charakterystyczną dla muzyki Karola z Atmy. A dalej było pod batutą Antoniego Wita jeszcze piękniej.
Nie pamiętałam Koncertu fortepianowego Krzysztofa Meyera. Jeśli go słyszałam, to dawno temu. Wczoraj partię solową utworu w wersji z 1998 roku (powstał dziesięć lat wcześniej) grał Piotr Sałajczyk, świetny interpretator muzyki XX wieku. Obszerny, czteroczęściowy utwór w którym kompozytor zmieszał różne stylistyki, od neoklasycyzmu po jazz a nawet elementy muzyki cyrkowej, jest jednocześnie zwarty, o interesującym przebiegu dramatycznym, wirtuozowski zarówno w partii solistycznej, jak i w orkiestrze. Ze względu na znaczenie orkiestry Koncert fortepianowy wydawał mi się wczoraj raczej symfonią koncertującą niż solistycznym popisem pianisty. A duet Sałajczyk – Wit działający w absolutnym porozumieniu stworzył prawdziwą kreację artystyczną.
Po przerwie zabrzmiała VI Symfonia „Polska” Krzysztofa Meyera. Dzieło napisane w reakcji na wprowadzenie stanu wojennego jest przesycone gęstą emocją. To muzyka wielu znaczeń, choć słychać w niej także odpowiednio przetworzone motywy polskich pieśni wywołujących u każdego słuchacza wiadome skojarzenia („Bogurodzica”, „Boże, coś Polskę”, „Rota”). Antoni Wit pięknie zbudował dramaturgię Symfonii „Polskiej”, a orkiestra była mu w tym posłuszna. Nic więc dziwnego, że wieczór zakończył się owacją na stojąco.
A przed koncertem, w ramach Muzycznego Klubu Dyskusyjnego, odbyło się spotkanie z Krzysztofem Meyerem. Rozmawiała z nim Agnieszka Malatyńska, dołączali się z pytaniami obecni. I okazało się że Krzysztof Meyer jest wspaniałym gawędziarzem.
Dodaj komentarz