NA KONIEC KARNAWAŁU

Na ostatni weekend karnawału Filharmonia im. K. Szymanowskiego przygotowała porcję gorących rytmów. Pierwszą część koncertu wypełniły utwory George’a Gershwina: „Uwertura kubańska” i „Błękitna rapsodia” (w tym roku mija sto lat od prawykonania tego chyba najpopularniejszego utworu amerykańskiego kompozytora). Drugą część wieczoru wypełniły dwie suity z baletu „Trójgraniasty kapelusz” Manuela de Falli. Uczestniczyłam w sobotnim koncercie. I proszę mi wierzyć, było naprawdę gorąco nie tylko za sprawą samego tworzywa muzycznego ale przede wszystkim ze względu na wykonawców.
Koncert prowadził Jong-Jie Yin, zwycięzca ostatniej edycji Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. G. Fitelberga. 23-letni absolwent konserwatorium w Pekinie jest artystą z charyzmą nawiązującym dobry kontakt z orkiestrą i słuchaczami. O wielkiej jego wrażliwości świadczyła choćby wspaniała paleta barw wydobytych z orkiestry. Partię fortepianu w „Błękitnej rapsodii” interpretował Aleksander Dębicz. 35-letni artysta okazał się muzykiem wszechstronnym, łączącym walory „klasycznego”pianisty, czyli błyskotliwą technikę i szlachetny, bogaty dźwięk, z wyczuciem jazzowego swingu i swobody oraz umiejętnościami improwizatorskimi. Dawno nie słyszałam „Błękitnej rapsodii” tak jazzowej, tak rozkołysanej, tak porywającej. Ten radosny klimat udzielił się orkiestrze bardzo dobrze współpracującej z solistą i dyrygentem. Świadczyły o tym choćby sola instrumentalne – wszystkie udane. Liczne, więc wymienię tylko jedno nazwisko – klarnecisty Michała Serwina.
Muzyka do „Trójgraniastego kapelusza” była pięknym popisem dyrygenta i orkiestry. Słuchając hiszpańskich rytmów i muzycznych fraz nasyconych emocją (chwilami wręcz namiętnością) pod batutą Jong-Jie Yina myślałam o globalizacji muzyki, o przenikaniu się kultur. Muzyczne tradycje andaluzyjskich Romów przefiltrowane przez talent de Falli okazały się bardzo bliskie chińskiemu artyście.

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*