OSTATKI W OPERZE

„Nowy Rok w Wiedniu, Ostatki w Krakowie” – od dwunastu lat pod takim właśnie hasłem bywalcy Opery Krakowskiej żegnają karnawał. Wczorajszy koncert z tego cyklu miał jednak nieco inny, poważniejszy niż zazwyczaj, charakter. Wpłynęła na to wojna na Ukrainie. Solidarność z naszymi wschodnimi sąsiadami znaczyły miniaturowe flagi Ukrainy przypięte do strojów występujących.
Artyści Opery: soliści – Monika Korybalska, Agnieszka Kuk, Paula Maciołek, Katarzyna Oleś-Blacha, Iwona Socha, Jarosław Bielecki, Tomasz Kuk, Michał Kutnik, Adam Szerszeń; balet (opieka choreograficzna Wioletta Maciejewska), chór (przygotowanie Janusz Wierzgacz, Joanna Wójtowicz) i orkiestra pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka zaprezentowali fragmenty z oper Moniuszki, Bizeta, Donizettiego, Mascagniego, Pucciniego i Verdiego. Nie zabrakło fragmentów z operetek Lehara, Kalmana i Offenbacha, a także pieśni Lary, Webbera i Jürgensa, a więc muzykę znaną i lubianą przez wszystkich. Wszystko to w ciekawej oprawie scenograficznej Bożeny Pędziwiatr. Było więc czego słuchać i co oglądać, a czyniło się to tym bardziej miło, że nareszcie zrezygnowano z mikroportów i można było słuchać naturalnego brzmienia głosów naszych ulubieńców.
W każdym z tego typu koncertów spotykaliśmy się z gościem specjalnym. Tym razem prowadzący wieczór Bogusław Nowak, dyrektor Opery Krakowskiej, umożliwił nam spotkanie z Andrzejem Zaryckim, kompozytorem wielu wspaniałych piosenek i licznych opraw muzycznych do filmów i sztuk teatralnych. Słuchaliśmy też próbki jego twórczości: muzyki do filmu „Aktorzy prowincjonalni” i do audiobooka „Fatałaszek”, oraz piosenki „Zapomniane echa kawiarni” do tekstu Leszka Aleksandra Moczulskiego, które przedstawiły „rodzinnie” Beata Paluch i Maria Zarycka (żona i córka kompozytora).
Andrzej Zarycki, góral osiadły w Krakowie, jest nie tylko utalentowany muzycznie. Jest dowcipnym i mądrym człowiekiem, patrzącym na świat z perspektywy swych osiemdziesięciu lat z pogodną pobłażliwością. Nie bez przyczyny rozmowy przeprowadzone z nim przez Andrzeja Pacułę noszą tytuł „Życie wspominam łagodnie”. Mogliśmy się w tę książkę wczoraj zaopatrzyć. Polecam tę lekturę.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*