PIEŚŃ TO POEZJA

Wczorajszy wieczór w Filharmonii Krakowskiej należał do Tomasza Koniecznego i Lecha Napierały. W pierwszej części koncertu artyści interpretowali pieśni Richarda Straussa, w drugiej zaprezentowali kompozycje Aleksandra Nowaka („Dwuwiersze” do pięciu wierszy Bolesława Leśmiana) i Henryka Czyża (dwie arie buffo: „Doktor pomidor” i „Tak mi się zdawało”). Na bis usłyszeliśmy pieśń Mykoły Łysenki, ukraińskiego kompozytora z przełomu XIX i XX wieku, oraz „Kozaka” Stanisława Moniuszki. Po koncercie wykonawcy wzięli udział w ciekawym, niestety krótkim ze względu na późną porę, spotkaniu z publicznością prowadzonym przez Mateusza Borkowskiego.
Czas szybko leci, nie chciałam wierzyć że od poprzedniego krakowskiego występu tej pary artystów minęło dziewięć lat. Dobrze pamiętam tamten wieczór i garstkę słuchaczy która wraz z artystami zmieściła się na estradzie. Tym razem publiczność dopisała, ale też otrzymała od śpiewaka i pianisty coś innego niż przed laty. Zestawienie tych dwóch muzycznych wieczorów pokazało jak długą artystyczną drogę pokonał w tym czasie Tomasz Konieczny i jak wspaniale dojrzał. Przed dziewięcioma laty w programie też znalazły się pieśni Straussa, niektóre te same co wczoraj, ale między tamtą interpretacją, a wczorajszą była olbrzymia różnica. To nie znaczy że wówczas było źle, nie, pamiętam, że byłam tamtymi interpretacjami usatysfakcjonowana, bo ten duet to artyści niesłychanie wrażliwi i znający swe rzemiosło. Ale to, czego wczoraj byłam świadkiem, było po prostu zachwycające. Powiedzieć można, że jeśli wówczas Tomasz Konieczny śpiewał pieśni, to tym razem interpretował poezję (jego pierwszym zawodem jest aktorstwo), a że ta poezja wpisana była w muzykę, to już była sprawa wtórna. Choć nie, bo także każdy dźwięk znajdywał wczoraj swój piękny obraz, pomagał lepiej zrozumieć i odczuć słowo. I w taką interpretację cudownie wpisywał się fortepian Lecha Napierały. Dawno nie byłam świadkiem takiej jedności śpiewaka i pianisty, takiej mnogości środków wykorzystanych do stworzenia skrzących się barwami i mieniących się nastrojami interpretacji.
Wczorajszy koncert był promocją najnowszej płyty artystów zatytułowanej „From Secession to Distorion”. A pieśni Nowaka i arie Czyża dowodzą, że liryka wokalna jest wciąż żywa, choć niektórzy z nadejściem awangardy obwieścili jej śmierć. I może sprawiać wiele przyjemności słuchaczom, a i – myślę – wykonawcom też.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*