POLSKO-WŁOSKA MUZYKA

Piękne wnętrze kościoła św. Krzyża nieopodal Teatru im. Słowackiego jest jakby stworzone do muzyki. Przekonałam się o tym nie raz, nie dwa. Ostatnio wczoraj, gdy koncertowali tam artyści Cracow Singers i włoski organista Diego Cannizzaro. Słuchaliśmy muzyki dwóch stuleci – od późnego renesansu do również późnego baroku – powstałej w dwóch ośrodkach odległych od siebie, ale kulturowo bliskich, czyli utworów organowych włoskich mistrzów od Monteverdiego po Alessandra Scarlattiego oraz psalmów, motetów i mszy kompozytorów polskich od Wacława z Szamotuł po Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego. O wpływach włoskich w kulturze polskiego renesansu i baroku nie ma co mówić. Widać i słychać je na każdym kroku, szczególnie w Krakowie, stołecznym mieście. Wykonawcy wczorajszego koncertu dowiedli, że te związki są nadal żywe i silne. Sam koncert odbył się dzięki m.in. współpracy krakowskich śpiewaków z Włoskim Instytutem Kultury w Krakowie i Konsulatem Honorowym Włoch w naszym mieście, a w połowie października wczorajszy program zostanie powtórzony na Sycylii.
O sztuce interpretacji Cracow Singers pisałam już kilkakrotnie. Krakowscy śpiewacy niezmiennie ujmują mnie swą wrażliwością i pięknym brzmieniem. Wczoraj zachwycili mnie interpretacją na pozór prostej „Modlitwy gdy dziatki spać idą” Wacława z Szamotuł i utworów Franciszka Liliusa. To wciąż zbyt mało znany kompozytor włoskiego pochodzenia działający w XVII wieku na Wawelu, piszący – jak okazało się wczoraj – z równym powodzeniem w stilo antico i w stilo nuovo. Ale prawdziwym odkryciem była dla mnie wczoraj muzyka organowa. W pełnej temperamentu, wirtuozowskiej interpretacji sycylijskiego wirtuoza utwory dawnych mistrzów porywały barwnością i ciekawymi pomysłami muzycznymi. Nie wiem, czy kiedykolwiek dotąd zabytkowe organy u św. Krzyża brzmiały tak kolorowo i wesoło jak wczoraj.
Jedyne, co mnie wczoraj nieco uwierało (prócz kościelnych ławek), to włoska łacina. Wiem, brzmienie dawnej łaciny jest nam właściwie nieznane, a tradycja benedyktyńska włoskiej wymowy łacińskich tekstów jest żywa, ale cóż zrobić, jak ja jej nie lubię.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*