PORTUGALCZYCY I MUZYKA POLSKA

Na finał Festiwalu im. Lubomirskiego przyjechała do Krakowa Orquestra Metropolitana de Lisboa by pod batutą Sebastiana Perłowskiego grać muzykę polską. Przed koncertem dowiedzieliśmy się że pandemia omal nie pokrzyżowała planów organizatorów, że tylko dobrej woli i zapałowi poszczególnych członków orkiestry którzy na własną rękę, indywidualnie docierali do Krakowa, zawdzięczamy ten piękny finał. Wielkie emocje związane z tak niecodzienną artystyczną podróżą z pewnością przełożyły się na atmosferę wieczoru i ekspresję poszczególnych prezentacji. A w wykonaniu Lizbończyków słuchaliśmy „Bajki” Moniuszki i Symfonii c-moll Franciszka Mireckiego. Orkiestra akompaniowała też barytonowi Victorovi Yankovskyi’emu w arii Stanisława z „Verbum nobile” Moniuszki i arii Janusza z Moniuszkowskiej „Halki”, a także w arii Jagiełły z „Jadwigi, królowej Polski” Karola Kurpińskiego i arii Arcykapłana z opery „Rymund, książę litewski” wspomnianego Mireckiego. O ile arie Moniuszki są ogólnie znane, a Kurpiński coraz częściej pojawia się na naszych estradach i scenach, to Franciszek Mirecki jest niemal zupełnie zapomniany. A powinniśmy o nim pamiętać szczególnie w Krakowie, bo stąd pochodził (jego dziadkowie i ojciec związani byli w Katedrą Wawelską i Kościołem Mariackim) i tu założył szkołę śpiewu przekształconą później w Bursę i Szkołę Muzyczną. Był w pierwszej połowie XIX wieku uznanym w Europie kompozytorem oper i baletów wystawianych m.in. w La Scali, napisał wysoko ceniony we Włoszech traktat o instrumentacji. W 1825 został dyrektorem Opery Włoskiej w Lizbonie i tam znajduje się nieco pamiątek po nim, także partytur, stąd Portugalczykom jest bardziej znany niż swoim krajanom. A aria Arcykapłana dowiodła, że wiedział wszystko na temat opery włoskiej i belcanta, że był czcicielem Rossiniego i bliska mu była twórczość Belliniego. Także Symfonia c-moll wskazała że władał niezłym rzemiosłem kompozytorskim, a ciekawe tematy muzyczne i oryginalne pomysły instrumentacyjne – szczególnie w II części Symfonii – świadczyły o bogactwie inwencji twórczej. Lizbońska orkiestra pod batutą Sebastiana Perłowskiego, który z nią regularnie współpracuje, okazała się zespołem wrażliwym, o szlachetnym brzmieniu (wczoraj chwilami nieco przerysowanym za sprawą emocji jakie roznosiły dyrygenta). Szczególnie podobała mi się inna niż zazwyczaj interpretacja Moniuszkowskiej „Bajki” z potężną burzą i nastrojem tajemniczości, ale też z pełnym temperamentu tańcem niemal góralskim. Także z wrażliwością muzyczną interpretował arie Victor Yankowskyi. Jedyne zastrzeżenie mam do dykcji śpiewaka. Nawet znane teksty słabo docierały do uszu melomanów.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*