WIECZÓR ROMANTYCZNY

Lukas Geniušas, laureat m.in. II nagrody w Konkursie Chopinowskim w 2010, jest artystą budzącym ciekawość swą oryginalnością. Jest też wspaniałym pianistą. Mogliśmy się o tym raz jeszcze przekonać, gdy w piątek wraz z orkiestrą Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Rafała Janiaka grał Koncert fortepianowy b-moll Piotra Czajkowskiego. Dawno nie słyszeliśmy na naszej estradzie sztandarowego dzieła rosyjskiego kompozytora więc mimo pandemii, ale z zachowaniem należytej ostrożności, publiczność dopisała.
W grze Lukasa Geniušasa można było podziwiać błyskotliwość, bogactwo barw dźwiękowych, wykorzystywanie całej palety możliwości dynamicznych, potężne brzmienia i chochlikową zwiewność. Rafał Janiak bardzo dobrze współpracował z pianistą, a nie miał łatwego zadania, bo interpretacja jaką przedstawił Lukas Geniušas była dość kapryśna, ze zmiennymi (choć nie zawsze w pełni uzasadnionymi) tempami. Osobiście wolę Koncert b-moll bardziej romantyczny w dawnym rozumieniu tego określenia, bardziej „rosyjski” z ducha. Ale to była ciekawa interpretacja.
Czajkowski pisał swe dzieło na przełomie lat 1874/75, a więc w okresie świąt Bożego Narodzenia. Powstała przeszło czterdzieści lat temu II Symfonia Krzysztofa Pendereckiego zwana jest „Wigilijną” ze względu na krótkie cytaty z najpopularniejszego utworu związanego z Bożym Narodzeniem czyli z „Cichej nocy”. Pamiętam jakim szokiem była ta Symfonia utrzymana w późnoromantycznym stylu, jaką dyskusję wywołała, ile wręcz inwektyw kierowano pod adresem kompozytora który ostatecznie zwrócił się ku tradycji. W piątek słuchałam jej ze ściśniętym sercem. Rafał Janiak poprowadził to dzieło o skomplikowanej architektonice wyśmienicie, budował wspaniałe napięcia i umiejętnie je rozładowywał. Ale mnie wczoraj poruszyła żywotność, aktualność tej muzyki jakby nawołującej słuchaczy do uwagi, wieszczącej nadejście czegoś niepokojącego, a z drugiej strony ukazującej piękno spokoju, uciszenia. Zetknięcie z tą muzyką w takiej interpretacji rodziło prawdziwe przeżycie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*