INTERESUJĄCY WIECZÓR

Czwartkowy koncert Sinfonietty Cracovii był ciekawy z wielu powodów. Po pierwsze zainteresowanie budziły osoby dyrygenta i solisty. Obaj są laureatami międzynarodowych konkursów odbywających się w Polsce. Sergey Simakov, niemiecki dyrygent rosyjskiego pochodzenia, w 2023 zdobył II nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Dyrygenckim im. G Fitelberga w Katowicach. Vilém Vlček z Czech w tym samym roku zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Wiolonczelowym im. K. Pendereckiego w Krakowie. Obaj udowodnili słuszność werdyktów podjętych przez jury wspomnianych konkursów. To mimo młodego wieku artyści zaskakujący dojrzałością a także olbrzymią wrażliwością muzyczną pozwalającą im doskonale współpracować z orkiestrą i wspólnie tworzyć poruszające interpretacje.
Po drugie, w programie wieczoru znalazły się utwory rzadko pojawiające się na naszych estradach, choć zasługują na stałą na nich obecność. Po trzecie, były to utwory powstałe w prawie tym samym czasie ale w różnych kręgach kulturowych. Ciekawe więc było śledzenie podobieństw i różnic.
Sergey Simakov rozpoczął wieczór „Muzyką żałobną” Witolda Lutosławskiego. Pięknie zbudował narrację utworu o łukowej formie, od delikatnego wstępu wiolonczel w „Prologu” poprzez zróżnicowane muzycznie i wyrazowo „Metamorfozy” i pełne dramatycznej ekspresji „Apogeum” po powolne wyciszanie emocji w „Epilogu” i powrót do początkowego wiolonczelowego motywu.
Podobnie łukową budowę ma „Concertino na wiolonczelę” op. 43 bis Mieczysława Weinberga w którym zabłysnął Vilém Vlček. W pisanym w czasie żdanowszczyzny utworze kompozytor sięgnął po motywy i klimaty muzyki żydowskiej. Vilém Vlček interpretując „Concertino” Weiberga zachował klasyczny umiar w eksponowaniu tych klezmerskich wątków, co nadało szlachetności wykonywanej muzyce. Artysta urzekał pięknym, barwnym, bogatym w odcienie dynamiczne dźwiękiem ale przede wszystkim był jednością z orkiestrą i dyrygentem. Mam nadzieję, że na kolejny jego występ w Krakowie będziemy czekać niezbyt długo.
Po przerwie zabrzmiała, chyba po raz pierwszy na naszej estradzie, „Serenada symfoniczna” op. 39 Ericha Korngolda. Czteroczęściowy utwór napisany dość tradycyjnym, choć nie pozbawionym oryginalnych brzmień, językiem muzycznym, zadziwiał istną lawiną pomysłów muzycznych. Sergey Simakov interesująco tę lawinę opanował i uporządkował. Wraz z Sinfoniettą Cracovią, która pod jego ręką odzyskała dawne, szlachetne brzmienie, stworzył ciekawą prezentację. Nic więc dziwnego, że brawa były długie i gorące. I jego chciałabym ponownie widzieć na krakowskiej estradzie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*