MUZYKA W NIEDZIELĘ

Do Krakowa przyjechała po kilku latach Alena Baeva by z Sinfoniettą Cracovią zagrać w minioną niedzielę w sali Filharmonii dwa koncerty: Koncert d-moll BWV 1052R Johanna Sebastiana Bacha i – także w d-moll – młodzieńczy Koncert skrzypcowy MWV O3 Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego. Po wysłuchaniu powiedzieć można tylko jedno: Alena Baeva zaprezentowała piękny dźwięk, nienaganny warsztat, bogactwo dynamiczne, właściwe zróżnicowanie stylu i wspaniałą współpracę z zespołem. Słuchanie Baevy i Sinfonietty było wczoraj prawdziwą przyjemnością. A na bis poznaliśmy jeszcze inną osobowość artystki, bo na bis Alena Baeva zagrała żywiołowy Kaprys polski Grażyny Bacewicz.
Niedzielny koncert był także popisem samej Sinfonietty Cracovii, która wieczór rozpoczęła Introdukcją, arią i presto a-moll Benedetta Marcello, a potem grała Divertimento F-dur KV 138 Wolfganga Amadeusa Mozarta, Suitę G-dur Ignacego Jana Paderewskiego i Serenadę na smyczki op. 20 Edwarda Elgara. Szczególnie w utworach Paderewskiego i Elgara Sinfonietta Cracovia prowadzona od pulpitu przez swego koncertmistrza Macieja Lulka ujmowała pięknym, szlachetnym brzmieniem i idealnym współdziałaniem. Nieco zastrzeżeń mam do interpretacji Divertimenta Mozarta. To muzyczny filigran, rysowany cienką kreską. Dźwięk, jakim Sinfonietta Cracovia grała szczególnie pierwszą jego część, był – na mój gust – za gruby, po prostu nieelegancki. Znacznie lepiej zabrzmiało środkowe Andante. W Presto ponownie wolałabym inny gatunek dźwięku, a i dokładniejsze wykończenie poszczególnych motywów.
Wcześniej, w salonie Stefańskich przy ul. Garncarskiej słuchaliśmy menuetów i polonezów traktowanych jako symbole narodów. Elżbieta Stefańska rozpoczęła menuetem Rameau, by potem wraz z francuskim mistrzem gry na fletach prostych Jean-Pierrem Menuge grać Menueta i Poloneza z II Suity h-moll Bacha i wczesną Sonatę G-dur KV 11 Mozarta z wdzięcznym Menuetem. Podziwialiśmy więc dworską galanterię i elegancję francuskiego tańca, a także poznaliśmy różne sposoby jego stylizacji. Podobnie poznaliśmy różne oblicza poloneza, od wspomnianego utworu Bacha poprzez polonezową twórczość Michała Kleofasa Ogińskiego (także z przypisywanym mu Polonezem a-moll) i Józefa Elsnera. Te ostatnie zabrzmiały w wykonaniu na cztery ręce Elżbiety Stefańskiej i Mariko Shoyi. Zebranych w salonie czekała także niespodzianka, bo ta menuetowo-polonezowa podróż została przedłużona w czasy nam bliższe za sprawą Luki Faldelliego, Włocha studiującego obecnie w krakowskiej uczelni muzycznej w klasie prof. Andrzeja Pikula. Włoski pianista zagrał bowiem Menueta z I Sonaty fortepianowej Karola Szymanowskiego i Poloneza As-dur op. 53 Chopina. I było to bardzo ciekawe dopełnienie tego interesującego muzycznego spotkania. Nie sposób też nie wspomnieć o ciekawym i mądrym słowie jakim poprzedzała poszczególne utwory gospodyni salonu. To było równe muzycznym prezentacjom!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*