Na koniec karnawału Filharmonia zgotowała melomanom piękny prezent. Był nim piątkowy koncert (mam nadzieję, że w sobotę było równie interesująco) prowadzony przez Yaroslava Shemeta, dyrektora artystycznego Filharmonii Śląskiej i dyrektora muzycznego Opery Bałtyckiej. Polsko-ukraiński dyrygent rozpoczął wieczór „Amerykaninem w Paryżu” Gershwina. Ikoniczny utwór poprowadził z energią i kapitalnym wyczuciem swingu, podkreślając zmienność nastrojów i kolorów. Orkiestra bardzo dobrze współpracowała z dyrygentem, na pochwałę zasłużyły liczne drobne sola ze słynnym solem trąbki (Marek Drescher) na czele.
Równie kolorowy, choć inny w charakterze, był Koncert fortepianowy G-dur Maurice’a Ravela. Partie solową grał francuski pianista Christophe Alvarez. Dawno nie słyszałam tak ciepłego, miękkiego brzmienia fortepianu, szczególnie w drugiej części Koncertu, w której pięknie brzmiał również rożek angielski Anny Michałek-Nowak. Całość urzekała lekkością i wdziękiem. A Christophe Alvarez za gorące brawa podziękował „Światłem księżyca” Debussy’ego i to było po prostu cudowne malowanie dźwiękiem.
I tak to w piątek z każdym utworem emocje słuchaczy rosły, by po wysłuchaniu IX Symfonii „Z Nowego Świata” Antonina Dvořáka uwolnić się w owacji na stojąco. Ale też interpretacja słynnego dzieła na taką reakcję zasługiwała. Dyrygent interesująco zbudował architektonikę Symfonii e-moll, ciekawie poprowadził narrację kreśląc wspaniały fresk muzyczny, ale dbając jednocześnie o każdy szczegół. Z Katowic do Krakowa niedaleko, mam nadzieję, że w niedługim czasie Yaroslav Shemet zawita ponownie do naszej Filharmonii.
Dodaj komentarz